Obawy naszego Czytelnika od razu potwierdził fotoreporter "Pomorskiej", a zaraz potem sami drogowcy.
- Rzeczywiście sami byliśmy zakłopotani - mówi Krzysztof Kosiedowski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. Dodaje też, że fuszerka wyszła podczas próby oficjalnego odbioru robót. - Wykazaliśmy kilka, niezagrażających życiu czy zdrowiu usterek. Wady dotyczą między innymi sposobu spoinowania połączeń, więc w kontekście nadchodzącej zimy są całkiem poważne. W protokole jest też prośba do wykonawcy o "usunięcie roślin do złudzenia przypominających rośliny jadalne" - wylicza rzecznik.
Przeczytaj także:Przez remont Ogińskiego pęka budynek? Grozi katastrofą?
Według przedstawiciela firmy Strabag, która realizowała kontrakt nie ma jednak powodów do obaw.
- Jesteśmy po odbiorze, a do zamknięcia sprawy rzeczywiście zostało kilka drobiazgów, które na pewno poprawimy - zapewnia nas Mariusz Kaczmarek, dyrektor bydgoskiego oddziału Strabagu.
- A co z trawnikami? - pytamy.
- Nie potrafię tak od razu powiedzieć skąd była ziemia, którą tam nawieźliśmy. Ale jeśli pojawiły się na niej jakieś chwasty, to też je usuniemy - odpowiada Kaczmarek.
Co na to drogowcy? - Nasz inspektor był na miejscu, ale odbioru nie podpisał - zapewnia Kosiedowski.
Więcej w dzisiejszym, papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej".
Wygraj dwupokojowe mieszkanie loterii "Pomorskiej"
Czytaj e-wydanie »