Wielu torunian zdążyło przyzwyczaić się do kapilarnych podzielników ciepła. Ale państwo Lewandowscy przeżyli szok. Przeprowadzili się Na Skarpę w czerwcu. W sierpniu okazało się, że w środku lata musieli chyba ogrzewać mieszkanie kaloryferami, bo według rozliczenia zużyli ponad 2 jednostki ciepła. - W następnym rozliczeniu okazało się, że w kuchni, gdzie zawór przez cały rok jest zamknięty, także zużyliśmy ciepło - opowiada Danuta Lewandowska.
Chcieli więc nie tylko uzyskać konkretną odpowiedź od władz spółdzielni, dlaczego tak się dzieje, ale również wyrazili chęć zamontowania elektronicznego podzielnika, który jasno wskazywałby, ile ciepła zużyli. Obydwie rzeczy okazały się niemożliwe do spełnienia.
- Pan ze spółdzielni poradził nam, żebyśmy owinęli zawór folią aluminiową - mówi Danuta Lewandowska. - Moim zdaniem to absurdalne, ale spróbowaliśmy, bo nie chcemy płacić za ciepło, którego nie zużywamy.
Folia to tylko jeden ze sposobów na podzielniki, które mimo ciepłych miesięcy pokazują zużycie ciepła. Torunianie zawijają też kaloryfery ręcznikami, niektórzy okładają nawet lodem!
Tak przynajmniej twierdzą władze spółdzielni. - Rozliczeń dokonuje się na podstawie podzielników, których nie można utożsamiać z miernikami ciepła - tłumaczy Wojciech Pronobis, prezes spółdzielni Na Skarpie. - To bzdura, że podzielniki naliczają ciepło za miesiące nie grzewcze. Faktycznie parują, ale taki jest ten system, zresztą chyba najlepszy w Europie.
Początkowo prezes w rozmowie twierdził, że niemożliwe jest przejście na inne podzielniki, bo wyliczył, że spółdzielnię kosztowałoby to ok. 3,5 mln zł. Później dodał, że jeśli mieszkańcy bloku chcą, to owszem spółdzielnia takie urządzenia zamontuje. Koszt jednego podzielnika nie przekracza 100 zł. Na montaż muszą wyrazić zgodę mieszkańcy całego bloku.