https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na zaduszkach w Chojnicach - Jastrzębski o wojnie, Jaruszewski o nazwach

Podziękowanie dla prof. Włodzimierza Jastrzębskiego od drugiego autora - Kazimierza Jaruszewskiego. Promocja odbyła się w przyjaznych murach Bramy Człuchowskiej.
Podziękowanie dla prof. Włodzimierza Jastrzębskiego od drugiego autora - Kazimierza Jaruszewskiego. Promocja odbyła się w przyjaznych murach Bramy Człuchowskiej. Maria Eichler
Ostatnie Zaduszki Naukowe w muzealnym wnętrzu to promocja aż dwóch pozycji książkowych, które zostały napisane przez ludzi związanych z Chojnickim Towarzystwem Przyjaciół Nauk.

Pierwsza z nich ukazała się w wakacje i są to „Okupacyjne dzieje ziem włączonych do III Rzeszy” pióra prof. Włodzimierza Jastrzębskiego, ale po raz pierwszy była promowana w Chojnicach. Druga - „Nasza przeszłość w nazwach. Szkice z historii pomorskiego nazewnictwa” jest dziełem Kazimierza Jaruszewskiego, prezesa ChTPN.

- To moje dzieło życia - tak o swojej książce mówi prof. Jastrzębski, który wojną i okupacją zajmuje się cały czas. Teraz pokusił się o syntezę tych zagadnień, które przez historyków były dotąd traktowane po macoszemu. Bo o ile Generalna Gubernia doczekała się wielu naukowych opracowań, to o ziemiach włączonych do Rzeszy pisano skąpo. - Obraz okupacji mamy z Generalnej Guberni - mówił profesor. - A wojna tam i tu różniły się zdecydowanie.

Na ziemiach włączonych do III Rzeszy następowała germanizacja i ziemi (wysiedlenia i przyjazd niemieckich osadników), i ludzi. Na porządku dziennym były obserwowanie i donoszenie na Polaków przez folksdojczów.

- W Generalnej Guberni i owszem zdarzała się jakaś świnia, która donosiła - konstatował Włodzimierz Jastrzębski. - Tam folksdojcz był po prostu zdrajcą, tu był panem życia i śmierci.

Miejscowych pozbawiono prawa własności, zrobiono z nich robotników najemnych. Szalał terror, więc ruch oporu był zdecydowanie słabszy niż w GG. Sądy wymierzały surowe kary, za byle co można było dostać karę śmierci. Gestapo przesłuchiwało w taki sposób, że się nie wychodziło żywym albo trafiało się do obozu...System kartkowy sprawiał, że ledwo dało się wyżywić na ogół wielodzietne rodziny. A do tego jeszcze przymusowe wcielanie do Wehrmachtu. Albo wysyłanie na roboty do Niemiec.

Wojna to też liczenie ofiar. Rachunki nie zawsze są proste. Profesor powracał do wątku, że zwłaszcza w czasach PRL bardzo je zawyżano. - Ja dla Chojnic zrobiłem taki rachunek i wyszło mi 1749 osób - stwierdził.

NAUCZYCIEL NA MEDAL | Warto docenić najlepszych! Głosowanie rozpoczęte!

Jastrzębski spointował, że ze swoją książką nie liczy na laury. - Historią rządzi teraz IPN - uśmiechnął się.

O książce Kazimierza Jaruszewskiego mówił dr Paweł Redlarski, pracownik tucholskiej biblioteki. Podkreślił, że jest przejrzyście zaplanowana, przystępnie napisana, dostarcza mnóstwo wiedzy, ale też ciekawostek. - Ta książka pokazuje, jak ważne jest to, skąd pochodzimy - mówił. - Jak bardzo jesteśmy zakorzenieni w regionalną historię.

Sam autor dziękował za światłe uwagi Beacie Stachowiak, Pawłowi Redlarskiemu i Jerzemu Szwankowskiemu. Przypomniał, że cykl o nazwach był także publikowany na łamach Gazety Pomorskiej. - Doszedłem do wniosku, że może warto go zachować dla potomnych - stwierdził.

Jan Malicki a propos zmian nazw zaprotestował przeciwko nazwie Zapora zamiast Mylofu. I barwnie opowiedział o swoich chłopięcych przygodach na pochylni w Mylofie właśnie...

Info z Polski - przegląd najważniejszych i najciekawszych informacji z kraju [02.11.2017]

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska