Uczeń IV klasy szkoły średniej z Bydgoszczy dorabia w nietypowy sposób. Otóż zarabia na elektronicznych papierosach, ale ich nie sprzedaje, tylko kupuje. Młodsze koleżanki i koledzy (przede wszystkim drugoklasiści) z jego szkoły proszą o zakup liquidu (czytaj: płynu) do takiego e-papierosa. Wiedzą, do kogo się zgłosić, ponieważ wiedzą, że chłopak tego rodzaju usługi świadczy. On fatyguje się do sklepu po towar dla nich.
Fatyga mu się dosłownie opłaca. Płyn, czyli wypełniacz, 10-mililitrowy standardowo kosztuje 20 zł, ale chłopakowi trzeba przekazać 25 zł, bo 5 zł dolicza za usługę. Dorosły uczeń otrzymuje nawet 5 zamówień tygodniowo. Tym samym daje radę uzbierać pieniądze na zakup liquidu dla siebie. Pewnie, że małolaty nie popalą sobie na terenie szkoły. Na każdej przerwie wyjdą za ogrodzenie budynku i tam będą się odpalać.
Niepełnoletnim nie wolno zaopatrywać się w e-papierosy.
- Zabrania się sprzedaży wyrobów tytoniowych, papierosów elektronicznych oraz pojemników zapasowych osobom do 18. roku życia - przypominają policjanci. - Prawo zakazuje też sprzedaży papierosów w opakowaniach zawierających mniej niż 20 sztuk lub luzem bez opakowania.
Kwestia (z)użycia
Jeszcze w lutym 2024 roku Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że zamierza wprowadzić zakaz sprzedaży e-papierosów. Resort w tym zakresie współpracuje z Departamentem Zdrowia Publicznego i Lecznictwa oraz z Ministerstwem Finansów. W najbliższych tygodniach projekt, dotyczący ograniczenia sprzedaży e-papierosów, ma zostać poddany konsultacjom społecznym. Zmiany w przepisach na razie będą dotyczyć jednorazowych „elektroników”. Dla niezorientowanych w temacie: e-papieros jednorazówka tak naprawdę nie wystarcza - jak nazwa wskazuje - na raz. Można z niego korzystać zazwyczaj maksymalnie 4 dni, potem nadaje się do wyrzucenia. Wielorazowe e-papierosy posiadają natomiast akumulatorki. Mogą zatem być ładowane regularnie.
Zdrowie
Według Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych, prawie 48 procent uczniów używa e-papierosów. Resort zdrowia chce, żeby zakaz wszedł w życie jeszcze przed tegorocznymi wakacjami. To dlatego, że lato sprzyja sięganiu po używki, a więc także po papierosy - i także przez młodych ludzi.
Rzucanie nałogu
Parę lat temu Polacy chętnie sięgali po e-papierosy, bo te miały pomóc im rzucić palenie zwykłych papierosów (i przeciętnie co dziesiątemu palaczowi to się udawało). Dzisiaj z papierosów elektronicznych korzystają głównie tzw. palacze nowocześni, a więc chcący palić, a nie ci chcący rzucić palenie. Kto uważa, że e-papierosy nie trują, ten tkwi w błędzie. Aerozol zawarty w e-papierosie po prostu zawiera mniej szkodliwych związków niż ten pochodzący z tradycyjnego dymu tytoniowego. - W porównaniu z papierosami tradycyjnymi, poziom wykrytych toksycznych związków jest od 9 do 450 razy niższy w aerozolu z e-papierosa – wskazują autorzy raportu Instytutu Medycyny Pracy.
Palenie e-papierosów może m.in. zwiększyć ryzyko zachorowania na raka płuc, ataku i zawału serca. Dochodzi bezsenność.
Zakaz sprzedaży e-dymków jeszcze nie obowiązuje, a już pojawiają się głosy krytyki. - Absurd, że o tym, czy towar zostanie objęty zakazem, zdecyduje jednorazowość. Wielorazowe to zdrowe? No nie...
