Życiem astrofizyka prof. Macieja Mikołajewskiego rządzą trzy kobiety. Żona Magdalena Cynk, kompozytorka, stworzyła pierwszy polski utwór na carillion. Córki Marysia - skrzypce, Marta - wiolonczela uczą się w szkole muzycznej. On od dwóch lat jest rzecznikiem festiwalu carilliono-wego wymyślonego przez żonę i Monikę Kaźmierczak.
- To jest dla nas wielka przygoda. Jeździmy ogromnym samochodem z carillionem i modlimy się, aby nie było wiaduktu, pod którym instrument nie zdoła przejechać. Zwiedzamy całą Polskę i gramy dla tłumów muzykę niełatwą: Szymanowskiego, Chopina, Haendla. Myślę, że dla wielu ludzi, którzy nie byli nigdy w filharmonii, to ogromne przeżycie - mówi profesor.
On sam zawsze interesował się sztuką, a wyedukowany przez żonę zatopił się w muzyce współczesnej.
W tym roku festiwal został powiązany z obchodami Międzynarodowego Roku Astronomii.
- Każda muzyka może się kojarzyć z kosmosem, bo wszystko w nim drga, pulsuje i tętni. Podobnie jak wszystkie instrumenty muzyczne, łącznie z dzwonami - wyjaśnia profesor.
Tegoroczny koncert "O obrotach", w którym odtworzony został układ słoneczny bazuje na "Planetach" Holsta. Utwór został połączony z kompozycjami Magdaleny Cynk. Wczoraj mogliśmy go usłyszeć na Starówce.
Na co dzień Maciej Mikołajewski pracuje w katedrze astronomii i astrofizyki UMK, specjalizuje się w gwiazdach podwójnych.
- Dla młodzieńca z Inowrocławia w astronomii był jakiś romantyzm, jakaś tajemnica. Dlatego wybrałem ten kierunek. Niezwykłą rzeczą jest odkrywanie natury obiektów kosmicznych, nie mogąc tam polecieć. Najchętniej zbudowałbym więc rakietę i poleciał w kosmos. Ponieważ nie jest to jednak możliwe, analizujemy informacje, które mamy i próbujemy odtworzyć, jak to wszystko może wyglądać. Jest w tym pewna poezja - wyjaśnia.
Z biegiem lat coraz ważniejszy staje się dla niego społeczny aspekt nauki. - I chyba też dlatego wspólnie robimy ten festiwal -mówi.