Oumoul Sarr miała być największą gwiazdą "Katarzynek" w tym sezonie. Reprezentantka Senegalu z bogatym doświadczeniem w lidze hiszpańskiej była najlepsza w punktach i zbiórkach w zespole (odpowiednio 12,9 i 7,5), ale to jednak właśnie ona zawaliła najważniejszy mecz w Gdyni. Zwycięstwo z GTK praktycznie pieczętowałoby utrzymanie w lidze, ale Energa niespodziewanie przegrała, a Sarr zdobyła zaledwie 2 punkty.
Od tego czasu Senegalka dążyła do rozwiązania kontraktu w Toruniu, brakowało także porozumienia z trener Emilią Lamparską. - Zawodniczka odeszła za porozumieniem stron. Podkreślam, że to nie była kwestia zaległości finansowych, wszystkie zobowiązania wobec niej regulowaliśmy na bieżąco. Zadecydowały o tym inne kwestie - mówi Krystyna Bazińska, dyrektor toruńskiego klubu.
Tak jak w ubiegłym sezonie, Energa o utrzymanie w ekstraklasie rywalizuje z GTK Gdynia. Na razie sytuacja jest dość spokojna: torunianki mają jedno zwycięstwo więcej na koncie i lepszy bilans w dwumeczu. To oznacza, że gdynianki musiałyby wygrać dwa mecze i wtedy pry komplecie porażek Energi, zepchnęłyby nasz zespół do I ligi.
Czy to możliwe? GTK ma przed sobą m.in. wyjazd do Poznania, u siebie mecze z Polonią Warszawa i Polskie Przetwory Basketem 25 Bydgoszcz. Z kolei Energa największe szanse na trzecie zwycięstwo w sezonie będzie miała chyba w domowym meczu z Polonią 26 lutego.
