Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najwięksi szczęśliwcy dotarli do trzydziestego pokolenia wstecz. W Europie najstarszy ród sięga IV w.

Rozmawiał ADAM WILLMA [email protected] tel. 056 61 99 924
Doktor Dariusz Dąbrowski, historyk, genealog dynastyczny
Doktor Dariusz Dąbrowski, historyk, genealog dynastyczny fot. arch. GP
Rozmowa z doktorem Dariuszem Dąbrowskim historykiem, genealogiem dynastycznym.

- Jak głęboko specjalista może sięgnąć do rodzinnej historii?

- To zależy od tego, do jakie grupy społecznej zalicza się rodzina. W przypadku rodzin chłopskich nie dojdziemy raczej dalej, niż do XVI wieku, a najczęściej te poszukiwania kończą się znacznie szybciej. W przypadku rodzin szlacheckich, w niektórych przypadkach udokumentowane korzenie rodzinne dotyczą XII wieku. Chodzi na przykład o rody, które da się wyprowadzić od Piotra Włostowica.

- A zatem najwięksi szczęśliwcy sięgnęli 30 pokoleń wstecz. Imponujące.

- W przypadku pochodzenia po kądzieli, da się tę linię poprowadzić jeszcze dalej. Piastowie (którzy wymarli jako ród) mogliby rozrysować drzewo do przełomu IX-X wieku. Ale i żyjący w Polsce potomkowie Rurykowiczów mogą poszczycić się rodowodem do połowy IX wieku.

- Rody zachodnioeuropejskie są w stanie sięgnąć głębiej w historię?

- Tylko nieliczne. Rurykowicze są jednym z najstarszych rodów, których ciągły rodowód jest możliwy do rozrysowania. W tej chwili za najstarszy w Europie uważany jest ród O' Neill, który sięga rodowodem do IV wieku.

- A co ze starożytnym pochodzeniem reżysera Luchino Viscontiego?

- Co innego naukowa genealogia, a co innego rodowe legendy. Te legendy nie maja często nic wspólnego z rzeczywistością. Weźmy na przykład potężny ród Ostrogskich - potężną kniaziowską rodzinę, która w drugiej połowie XVI wieku zapragnęła wywieść korzenie ze starożytności, dlatego zafundowali sobie korzenie od Romanowiczów. Chodziło o podkreślenie praw, a tłem była jak zwykle polityka. To zjawisko obserwujemy zresztą w całej historii. Nie bez powodu w kontrze powstała "Liber chamorum" - spis rodzin o wątpliwym szlachectwie.

- Jak częste było zjawisko podszywania się pod szlachtę?

- Olbrzymia fala miała miejsce w XIX wieku. Z jednej strony było to fałszowanie genealogii, z drugiej - konsekwencja utraty przywilejów w związku z represjami władz rosyjskich.

- Czyli do wielkich drzew genealogicznych należy podchodzić z ostrożnością.

- To zależy od wielu czynników, przede wszystkim od stanu zachowania źródeł. Bywa, że zupełnym przypadkiem zachował się korpus źródeł, który pozwala bez większych wątpliwości wyprowadzić kogoś od przodka sprzed kilkuset lat. Często jednak te piękne drzewa bywają mocno "połatane", albo wręcz ewidentnie zafałszowane. W przypadku Królestwa Kongresowego, tzw guberni zachodnich, ale i drobnej szlachty kaszubskiej, mamy do czynienia z ludźmi o stosunkowo niskim poziomie wykształcenia i kiepskim stanem zachowania źródeł pisanych. Ci ludzie dostali kiedyś jakieś przywileje, pamiętali o tym, ale nie mieli żadnego dokumentu, który by to poświadczał. W związku z powstaniami na terenie Królestwa Kongresowego doszło do odgórnej weryfikacji przywilejów stanowych. Okazało się, że olbrzymia część ludności Podlasia, Mazowsza, Podola i guberni zachodnich spadła do kategorii ludności chłopskiej (i zależnej - bo było to przed reformą uwłaszczeniową w zaborze rosyjskim).

- W tym czasie rosła liczba szlachciców w miastach.

- A przynajmniej rosła liczba takich legend. Zatem przy wieszaniu herbów nad kominkiem należy zachować pewną wstrzemięźliwość.

- Na dodatek mamy jeszcze w genealogii "czynnik koniuszego", czyli wstydliwe historie rodzinne, które nie ocalały w rodzinnych legendach.

- Problem polega na tym, że pewna jest jedynie matka, a tymczasem dziedziczenie odbywało się po linii męskiej. Tak naprawdę, genealog nigdy nie można mieć całkowitej pewności, tym bardziej, że badania genetyczne w historii to nadal dość kosztowny i rzadki zabieg.

- O ile wielu zawodowych genealogów potrafi odkryć przeszłość rodzinną 200-300 lat wcześniej, to umiejętność sprawnego poruszania się po średniowiecznych dziejach nie należy chyba do najłatwiejszych.

- Pośród genealogów dynastycznych, do których sam się zaliczam, jest bardzo niewiele osób, których pracę można traktować z całkowitą powagą. Są to badania niezwykle żmudne i wymagające dużych umiejętności warsztatowych, takich jak np. odczytywanie XV-wiecznego pisma. Ludzie zajmujący się genealogią amatorsko maja często problem z uchwyceniem historycznego kontekstu tak odległych wydarzeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska