MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Najwyższa Izba Kontroli prześwietliła gospodarstwa ekologiczne i agencję płatniczą

Kamila Perkowska [email protected]
Produkty sprzedawane jako ekologiczne, były wytwarzane metodami konwencjonalnymi i w dodatku nieodpowiednio oznaczone. To zarzuty Najwyższej Izby Kontroli wobec jednostek certyfikujących, które źle nadzorowały gospodarstwa i przetwórnie.

Raport opublikowany przez NIK, dotyczący lat 2003-2005, fatalnie ocenia pracę administracji rządowej. Brak nadzoru i kontroli nad rolnikami ekologicznymi, a także wydawanie certyfikatów bez upoważnienia Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, doprowadziło do wielu nadużyć.
Szereg nieprawidłowości sprawił, że Polska pozostała w tyle za krajami "starej" Unii Europejskiej, gdzie liczba gospodarstw ekologicznych wynosi około dziewięć procent. U nas nie przekracza nawet pół procenta.
Doradcy pracowali na dwa fronty
W Polsce certyfikaty gospodarstwom przekształcającym się z konwencjonalnych na ekologiczne wydaje sześć jednostek certyfikujących.
Na początku 2005 roku, nie mając upoważnienia ministra rolnictwa, wydały one 11 certyfikatów i prawie 1,9 tys. zaświadczeń o objęciu gospodarstw kontrolą. W dodatku rolnicy otrzymali te dokumenty ze znacznym opóźnieniem. Jednostka w Pile, do której najbliżej mają kujawsko-pomorscy gospodarze, wydała 2 takie certyfikaty i aż 270 zaświadczeń.
Co ciekawe, jednostki powierzały przeprowadzenie kontroli w gospodarstwach pracownikom ośrodków doradztwa rolniczego, którzy wcześniej pomagali rolnikom opracować ich plany rolno-środowiskowe. To, zdaniem NIK, mogło mieć duży wpływ na wyniki kontroli i składanie propozycji korupcyjnych.
Nie mają sobie nic do zarzucenia
- Trudno mi się ustosunkować do tych zarzutów, ponieważ nie zapoznałem się jeszcze z raportem NIK - przyznaje Piotr Polatowski, kierownik jednostki certyfikującej Polskiego Centrum Badań i Certyfikacji, Oddział w Pile. Dodaje jednak, że wszyscy doradcy pracujący w pilskiej jednostce muszą każdego roku składać specjalne oświadczenia.
- Deklarują w nich, że żadna inna praca, którą wykonują nie koliduje z ich obowiązkami w jednostce. Poza tym mamy niewielu doradców z uprawnieniami do przygotowywania planów rolno-środowiskowych. Jeżeli jednak komuś zostaje przydzielone gospodarstwo, któremu wcześniej pomagał, zgłasza to i prosi o wyłączenie go z kontroli - przekonuje Polatowski.
"Eko" z chemią
NIK ocenia jednak, że nadzór jednostek certyfikujących nad gospodarstwami i przetwórniami ekologicznymi był zły i doprowadził do tego, że nie były przestrzegane zasady produkcji "bez chemii". To z kolei sprawiło, że żywność, którą rolnicy wytwarzali metodami konwencjonalnymi, sprzedawano jako ekologiczną.
Ponad 70 skontrolowanych partii produktów, mimo że zostały wytworzone metodami konwencjonalnymi, miało na opakowaniach napisy "ekoprodukt", "bio", "eko".
Agencja na cenzurowanym
Suchej nitki NIK nie zostawiła również na Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Stwierdzono, że w wyznaczonym terminie (31 października - 30 listopada 2004) nie była ona przygotowana do wypłaty płatności rolno-środowiskowych, a konkretnie dopłat w ramach pakietu "rolnictwo ekologiczne". Powód: agencja nie miała wtedy niezbędnej do tego akredytacji płatniczej. Pieniądze rolnicy otrzymali dopiero w drugim terminie, czyli do końca lutego 2005 roku.
- Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że plan rozporządzenia Komisja Europejska zatwierdziła dopiero 6 września 2004 roku. A do tego czasu wiele mogło się zmienić - mówi Franciszek Kadzik, dyrektor departamentu obsługi środków towarzyszących w ARiMR. - Wnioski rolników mogliśmy więc przyjmować od 1 września do 1 października. To było niewykonalne, by już pod koniec miesiąca rozpocząć wypłatę pieniędzy - twierdzi.
Kontrolerzy nie przyjęli wyjaśnień
ARiMR zarzucono również, że w przypadku pakietu "rolnictwo ekologiczne" stosowała procedury niezgodne z rozporządzeniem Rady Ministrów. Przez to, zdaniem NIK, agencja miała kłopoty z interpretacją naliczania rolnikom płatności.
Poważne nieprawidłowości wykryto w biurach powiatowych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. W prawie połowie biur decyzje wydawane w sprawie płatności, przygotowane zostały nierzetelnie. Przykład: w kilkunastu przypadkach przyjmowano zaniżone powierzchnie upraw ekologicznych. Tym samym gospodarze dostawali niższe dopłaty.
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa odpiera także te zarzuty. - Nasz system naliczania płatności jest poprawny i przeszedł akredytację. NIK nie przyjęła jednak naszych wyjaśnień - przyznaje dyrektor Kadzik. - Uważa, że powinniśmy przyznawać dopłaty do takich powierzchni, jakie we wnioskach deklarowali rolnicy. A przecież mogli się pomylić. Dla nas istotne były zaświadczenia jednostek certyfikujących.
Nadzoru nigdy za dużo
Najwyższa Izba Kontroli zaleciła agencji wzmocnienie nadzoru nad wszystkimi biurami powiatowymi.
- Przyjmujemy je z pokorą - mówi dyrektor Kazik. - Już zaczęliśmy w tej sprawie działać. Wprowadziliśmy odpowiednie procedury. Regularnie będziemy odwiedzali i kontrolowali wszystkie biura powiatowe. Zgadzamy się z NIK, że nadzoru nigdy za dużo - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska