pomorska.pl/bydgoszcz
Więcej informacji z Bydgoszczy znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Zamaskowany (miał na sobie kurtkę ze stójką, zasłaniającą usta i wełnianą czapkę) mężczyzna wszedł do banku krótko przed godziną 11.30. W tym czasie w fordońskim oddziale BGŻ nie było klientów.
- Miał ze sobą przedmiot przypominający pistolet. Mogła być to ostra broń, ale równie dobrze atrapa, czy pistolet hukowy. Napastnik zażądał pieniędzy, ale kasjerka nie przestraszyła się go i nie oddała gotówki. Kilka razy ją uderzył i prawdopodobnie raz strzelił w powietrze - mówi komisarz Maciej Daszkiewicz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji.
Poturbowaną kasjerkę przewieziono na obserwację do szpitala im. Biziela. - Pacjentka miała uraz głowy, była przytomna. Przeprowadziliśmy pełną diagnostykę, bo przy tego typu urazach konieczne jest nie tylko opatrzenie głowy, ale i prześwietlenie itd. Lekarze zastanawiają się, czy wypisać pacjentkę ze szpitala, czy pozostawić na obserwacji. Jej stan jest więc dobry - informuje Kamila Wiecińska, rzecznik bydgoskich szpitali uniwersyteckich.
Bandyta uciekł z pustymi rękami. Teraz poszukują go kryminalni i wszystkie policyjne patrole na terenie miasta i gminy. - Pracujemy nad portretem pamięciowym sprawcy, przesłuchujemy świadków i zbieramy wszystkie informacje na temat napadu - dodaje komisarz Daszkiewicz.
Z naszych informacji wynika, że ślad po bandycie zaginął. Nie wiadomo nawet, w którą stronę uciekł. Poszukiwania na blokowisku, otaczającym placówkę przy ulicy Sucharskiego, nie dały żadnego rezultatu. - Przy takim zagęszczeniu budynku bardzo szybko mógł się gdzieś zaszyć - tłumaczą mundurowi.
Niemal taki sam scenariusz miał napad sprzed niespełna miesiąca na bank przy ulicy Chełmińskiej w Grudziądzu. Sprawca też miał broń i też wybrał bank w pobliżu bloków - w tym wypadku przy ulicy Kopernika. Nie zamaskował twarzy, ale częściowo zakrył ją kapturem. Ukradł znaczną kwotę pieniędzy.