Chojniczanka Chojnice - Miedź Legnica
CHOJNICZANKA - MIEDŹ LEGNICA 3:0 (1:0)
Bramki: Ziemak 2 (22. karny, 53), Pestka (90).
CHOJNICZANKA: Baran - Mikołajczyk, Jakosz, Lenart (85. Trzebiński), Trojanowski, Sierant, Pach, Atanackovic, Ziemak, Kwietniewski (63. Fabich), Gibczyński.
Sędziował: Maciej Mikołajewski (Świebodzin). Żółte kartki: Trojanowski, Pach (Chojniczanka) oraz Żółtowski, Cisse, Balicki (Miedź). Kibiców: 1300.
Mecz rozpoczął się spokojnie, gra była wyrównana, a żadna z drużyn nie chciała pierwsza zaatakować.Tym razem kapitan gospodarzy uderzył za lekko. W 20 min. sam na sam z bramkarzem Górnika znalazł się Piotr Kwietniewski, ale Władysław Siamin trącił ręką nogi "Kwiatka", ten się przewrócił i sędzia gwizdnął rzut karny. Do piłki podszedł Ziemak i spokojnie zdobył bramkę.
W 37 min. świetną okazję na podwyższenie miał grający ze szwami na głowie Marcin Trojanowski (po zderzeniu z bramkarzem Górnika Wałbrzych tydzień temu), ale spóźnił się i nie zdążył dostawić nogi do piłki lecącej wzdłuż bramki.
Nerwowi goście, którzy więcej dyskutowali z sędziami, niż grali, nie mogli się pogodzić z tym, że są bezsilni wobec bardzo dobrze grającej Chojniczanki. Gospodarze już w 52 min. potwierdzili, że są lepsi i zdobyli drugą bramkę. Strzelcem ponownie był Ziemiak.
Chwilę po tej bramce na boisko wszedł Tomasz Pestka i co chwilę nękał obrońców Miedzi akcjami lewą, a potem prawą stroną. Goście dwukrotnie zagrozili bramce Krzysztofa Barana. Raz, gdy minął się on po dośrodkowaniu z piłką, a raz po zamieszaniu w polu karnym, gdy z kilkunastu metrów cudem zawodnik z Legnicy nie umieścił piłki w siatce, a trafił w chojnickiego bramkarza. Tego dnia lepsi byli jednak gospodarze, którzy z kilku groźnych akcji wykorzystali jeszcze jedną. Już w doliczonym czasie gry po strzale Szymona Gibczyńskiego piłkę do siatki dobił Tomasz Pestka.
Na pomeczowej konferencji trener Miedzi Janusz Kudyba nie wytrzymał napięcia. - Liga jest tak wyrównana, że każdy może wygrać z każdym, ale tacy sędziowie nie powinni gwizdać na takim poziomie rozgrywek. Arbiter pogubił się, nie radził sobie na boisku, dopuszczał do brutalnej gry obu zespołów. Uważam też, że nie było rzutu karnego. Do ligi wchodzą jednak nieprzygotowani sędziowie i takie są efekty.