Remont na parterze przychodni trwał 2 miesiące. - Przychodnia jest otwarta i przyjmuje pacjentów od 8 do 18. Nie było zatem opcji, żeby ją zamknąć i robić remont. Trzeba było prace prowadzić także w godzinach działania placówki - opowiada dyrektor Miejsko-Gminnej Przychodni w Świeciu, Beata Sternal-Wolańczyk. - Chcę podziękować pacjentom i personelowi za cierpliwość i dzielne znoszenia kurzu, hałasu i innych utrudnień związanych z pracami.
No ale parter jest już gruntownie odnowiony. Poradnia dla dzieci chorych jest jasna, czyściutka, kolorowa. Nowe są podłogi, odmalowane ściany, krzesła, nowa armatura, dozowniki mydła, płynów dezynfekujących. Wszystko dopasowane kolorystycznie.
- Czeka nas remont kolejnego piętra, ale na razie odpoczniemy i zabierzemy się za niego w przyszłym roku - obiecuje pani dyrektor.
Choroby zwykle stare
Już od miesiąca dzieci korzystające z poradni, a przychodnia ma ich pod opieką prawie 5 tysięcy, cieszą się nowymi przestrzeniami. Tylko choroby są w przewadze... stare.
- Nadal najczęściej naszymi pacjentami są dzieci z infekcjami górnych dróg oddechowych lub infekcjami pokarmowymi. Częściej jednak niż kiedyś pojawiają się dzieci z chorobami wrzodowymi żołądka z zaburzeniami depresyjnymi, depresyjno-kompulsywnymi.
To jednak nadal pojedyncze przypadki w przychodni. - Powszechniejszy jest problem z nadwagą u dzieci. Ich organizmy są młode i nie przekłada się to na poziom cukru we krwi, ale zła dieta, niestety, prowadzi do otyłości już wśród nastolatków - dodaje Sternal-Wolańczyk.
I dodaje: - Przydałby się program profilaktyczny, który objąłby całe rodziny edukacją w temacie zdrowego odżywiania, bo za często wiedza na temat zdrowej diety pochodzi z przypadkowych źródeł i jest niepełna.
Nie bądź pokrzywionym 40-latkiem!
Do tego dochodzi... - „Uczulenie” na aktywność fizyczną - dodaje dyrektor przychodni. - Rodzice autami wiozą dzieci do żłobka, przedszkola. W szkole różnie bywa z motywacją do regularnych ćwiczeń. Zamiast tego nastolatkowie wybierają siedzenie przed komputerem, telefonem, itd. To natomiast prowadzi do wspomnianej już otyłości, ale też wad postawy. Za jakiś czas do lekarza przybywać będą 40-latkowe ze zwyrodnieniami kręgosłupa i chorobami krążeniowymi.
Szczepienie - nie, ale antybiotyk - tak
Problem z rodzicami, którzy odmawiają szczepienia dzieci jest jednak w przychodni niewielki. - Zdarzają się takie przypadki. Wtedy lekarz i przedstawiciel sanepidu omawiają sprawę z rodzicami. Bywa oczywiście, że są przeciwskazania do szczepienia, ale najczęściej rodzice powielają argumenty ruchów antyszczepionkowych. A one czasami dotyczą wyjątkowych sytuacji.
Częściej zdarza się, że rodzice nalegają na to, by doktor zapisał dziecku antybiotyk. - A lekarze już od dobrych kilku lat mają świadomość, że nadmierne stosowanie antybiotyków powoduje powstawianie kolejnych odporniejszych na nie szczepów. Dlatego, jeśli nie ma takiej konieczności, to rekomendują inne metody leczenia - podkreśla dyrektor przychodni.