Sezon zaczął się dla nich nieszczęśliwie: od wypadku na Tor-Torze, w którym mocno pokiereszowana została ręka Maksyma Spodyriewa. Dziś zostały po tym jedynie wspomnienia i kilka szwów. - Już mi nie dokucza w trakcie zawodów - przyznaje torunianin.
Wspólnie z Natalią udowadnia to od grudnia, bo ostatnie tygodnie to pasmo to sukcesów pary Axla. Jeszcze przed świętami zdobyła trzecie z rzędu mistrzostwo Polski, po raz pierwszy jednak pokonała wszystkich rywali w Pucharze Czterech Narodów, bo w takiej formule rozgrywany jest krajowy championat.
W styczniu bardzo udanie Kaliszek i Spodyriew zaprezentowali się w Mentor Toruń Cup, w których byli bezkonkurencyjny w rywalizacji par tanecznych. Prowadzenie objęli już po tańcu krótkim, a w tańcu dowolnym przypieczętowali swoją wyższość nad rywalami zdobywając 168,76 pkt., zdecydowanie poprawiając dotychczasowy rekord życiowy (157,45 pkt).
Nie byłoby zapewne tego wyniku bez doświadczeń w Grand Prix. Kaliszek i Spodyriew zadebiutowali w tym elitarnym cyklu. - Jestem bardzo zadowolona. Zostaliśmy bardzo miło przyjęci przez publiczność w Chinach i Japonii. Mieliśmy cztery bardzo dobre przejazdy, zajęliśmy wysokie miejsce i mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze okazję wystartować w tym cyklu - podkreśla Natalia.
Maksym: - Na pewno rywalizacja w takim gronie sprawi, że czujemy się pewniej przed największymi imprezami w sezonie.
A te już wkrótce. Torunianie na swoim lodzie potwierdzili, że są w formie, a jeszcze w styczniu Mistrzostwa Europy w Ostrawie (25-29 stycznia). W Toruniu pokonali hiszpański duet Sara Hurtado - Kirill Khalyavin z Hiszpanii oraz japoński Kana Muramoto - Chris Reed, z którą nasi łyżwiarze przegrali przed rokiem na Mistrzostwach Świata w Bostonie.
- Niczego nie można być pewnym, to jest sport, lód jest śliski, więc trzeba robić swoje i walczyć. Jesteśmy zadowoleni z występu na mistrzostwach Polski, wykonaliśmy plan. Mentor Cup był dla nas ważny, ale to był też kontrolny przejazd przed mistrzostwami Europy - podkreśla Kaliszek.
Przed rokiem zajęli 11. miejsce w ME, teraz plany są jeszcze ambitniejsze. - Staramy się podnosić poprzeczkę coraz wyżej na każdych zawodach, cały czas poprawiać technikę i poszczególne elementy. Chcielibyśmy w mistrzostwach Europy wskoczyć do najlepszej dziesiątki, a potem zakwalifikować się na igrzyska, żeby mieć to już z głowy - mówi Spodyriew.
Olimpijska rywalizacja w Pjongczang już za rok. Dostać się tam można przez mistrzostwa świata w Helsinkach w marcu lub we wrześniu w zawodach kwalifikacyjny w Oberstdorfie.