Niespełna 1,5-roczny Filipek zmarł w nocy z 2 na 3 kwietnia ubiegłego roku. Ślady na jego szyi jednoznacznie wskazywały, że został uduszony. Co kierowało matką, która przyznała się do tego zabójstwa?
Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy zeznawali sąsiedzi oskarżonej z domu przy ulicy Toruńskiej w Inowrocławiu. - Natalia dobrze opiekowała się Filipkiem - wspominała jedna z sąsiadek oskarżonej. - Mały był zawsze uśmiechnięty, radosny. Nigdy nie widziałam, żeby wyżywała się na dziecku. Chodziła z nim na spacery, w mieszkaniu było czysto, schludnie; nie widziałam, by była nerwowa...
Natalia S. mieszkała z babcią. W wieku kilkunastu lat wróciła do niej po pobycie w ośrodku opiekuńczym. Sędzia Małgorzata Bonisławska-Kania zapytała świadka, czy Elżbieta D. (babka) nadużywała alkoholu.
- W poprzednich latach zdarzało się, że wypiła. Ale to nie było takie picie dzień w dzień.
Inna sąsiadka, która zajmuje mieszkanie piętro niżej, twierdzi, że miała dobry kontakt z babcią Natalii.
- Chodziliśmy do niej z mężem na kawę - wyjaśniała. - Natalia była dobrą mamą.
- Miała kłopoty finansowe? - zapytała sędzia.
- Nieraz mówiła, że nie ma na mleko, bo babcia jej nie chce dać. Pożyczała od nas, ale zawsze oddawała - sąsiadka zmieniając temat zaznaczyła, że teraz grobem Filipka opiekuje się jego ojciec, Daniel W. - Często go widzę na cmentarzu.
Zawiesiła głos. I dodała: - Ja jej nie winię. Natalii. To dziecko miało naprawdę trudne życie. Rodzice ją zostawili. Wzięła ją później babka. Mówiła, że adoptowała tylko dlatego, żeby mieć pieniądze. Natalia spała u nas, bo babcia była pijana, a ona głodna.
Przeczytaj także: Proces dzieciobójczyni z Inowrocławia. Udusiła Filipka szalikiem
Sąsiadka, która wczoraj zeznawała stojąc na środku sali przy pulpicie dla świadków, zapytała sędzi, czy może przywitać się z Natalią. Sędzia na to nie pozwoliła. - Trzymaj się - rzuciła kobieta w stronę S. wychodząc z sali. Powiedziała to drżącym głosem, a S. zaczęła płakać.
Zupełnie inny obraz dzieciobójczyni wyłania się z zeznań kolejnej przesłuchiwanej wczoraj sąsiadki. Zna S. od 1996 roku, od kiedy się przeprowadziła do domu przy ul. Toruńskiej.- Wszystko było tak, jak powinno być - wyjaśniała dwudziestokilkuletnia kobieta. - Nigdy nie widziałam, żeby N
atalia szarpała Filipka, żeby go biła.
Padło pytanie: Czy S. piła i brała narkotyki?
- Tak. I to często. Babcia schodziła na podwórko z małym na rękach i mówiła, że Natalia gdzieś zniknęła. A ona po prostu wychodziła, żeby się napić. Wiem też na pewno, że brała amfetaminę. Sama mi to mówiła. Poza tym widziałam, jak się zachowuje, była pobudzona.
Filip został uduszony szalikiem. Natalia S. nie potrafi wyjaśnić, co ją skłoniło do dokonania tej zbrodni. Za zabójstwo grozi jej 25 lat więzienia, a nawet dożywocie. S. została zatrzymana 3 kwietnia ubiegłego roku i od tego czasu przebywa w areszcie.
Czytaj e-wydanie »