Zobacz wideo: Kujawsko-pomorscy strażacy interweniowali w sylwestra

Opinię psychiatryczną na temat stanu zdrowia Natalii Z. opracowali biegli psychiatrzy z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie.
- Nie daje ona jednoznacznej odpowiedzi na temat stanu psychicznego Z. - ustaliliśmy nieoficjalnie kontaktując się z jednym z bydgoskich prawników będących blisko sprawy.
To Cię może też zainteresować
Autorzy ekspertyzy mają zostać wysłuchani na początku marca podczas rozprawy w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy, w którym trwa postępowanie dotyczące śmierci noworodka z Witkowa niedaleko Kamienia Krajeńskiego. W tym postępowaniu Natalia Z. ma obecnie postawiony zarzut tzw. dzieciobójstwa, a pierwotnie akt oskarżenia, który Prokuratura Rejonowa w Tucholi skierowała do bydgoskiego sądu zawierał zarzut zabójstwa.
Różnica w zagrożeniu karą za oba przestępstwa jest zasadnicza. Za zabójstwo grozi kara 25 lat pozbawienia wolności, a w skrajnych przypadkach, kiedy sąd uznaje, że oskarżony dopuścił się czynu, np. ze szczególnym udręczeniem swojej ofiary, jest to dożywocie. Dzieciobójstwo, natomiast jest opisane w artykule 149 kodeksu karnego jako czyn dokonany "w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu", za który grozi do 5 lat więzienia.
Tragedia rozegrała się 20 lipca 2019 roku. Jak ustaliła prokuratura, 32-letnia obecnie Natalia Z. miała udusić noworodka własnymi rękoma, używając do tego prześcieradła – owijając je wokół szyi i zaciskając.
Współoskarżoną w procesie jest Barbara G., matka partnera (i ojca dziecka) Natalii Z. Do tej pory w procesie zeznania składali, m.in. bracia Błażeja G., ojca dziecka.
Dotknął zwłok dziecka
- Tamtego dnia przyjechałem do domu po trzech tygodniach, żeby pomóc bratu w remoncie dachu. Zapytałem, gdzie jest Błażej i Natalia. Matka powiedziała, że w szpitalu, bo Natalia miała obfity okres. Mówię na to, że to jest niemożliwe - mówił jeden z braci.
- Dlaczego pan sądził, że to niemożliwe? - zapytał sędzia Andrzej Rumiński.
- Po prostu to niemożliwe - padła odpowiedź.
- Około godziny 9.30 Natalia była już w domu, a Błażej pojechał z teściową do fryzjera. Matka poszła zrobić kawę i wtedy odkryła te zwłoki dziecka w szafie. Błażej przyjechał krótko po tym. Tarzał się po podwórku i krzyczał: "Zabili mi dziecko!". Mówię, przecież masz dziecko, widziałem Amelkę, starszą córkę. Weszliśmy do pokoju i tam leżały zwłoki noworodka. Nawet je dotknąłem... Szyja była zawinięta prześcieradłem - mówił świadek.
Mężczyzna dodał: - Zapytałem Natalię, dlaczego to zrobiła. Odpowiedziała: "Mam dużo problemów i nikt mi nie pomaga".
Podkreślił, że o śmierci dziecka dowiedział się nie od matki, a od brata. To reakcja na słowa sędziego Rumińskiego, który dopytywał o okoliczności zdarzenia. - Brat krzyczał: "Zabiła mi dziecko", a nie "Zabili mi dziecko" - uściślił świadek.
- Matka też była w szoku - mówił brat Błażeja G. - Policja przyjechała po dziesięciu minutach po zawiadomieniu. Matka powtarzała słowa "Czemu ona to zrobiła? Czemu to zrobiła?"
Świadek twierdzi, że jego matka od samego rana robiła pranie: - Mówiła, że jak znalazła to dziecko, to chciała od razu sprawdzić, czy ono żyje. Nie oddychało.