Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciel z nieszawskiej szkoły pojechał na Ukrainę. Zapalić znicz polskiemu generałowi

Jadwiga Aleksandrowicz
- Gen. Zaruski to była postać renesansowa, aż żal, że tak mało się dziś o nim mówi - uważa Maciej Marjański
- Gen. Zaruski to była postać renesansowa, aż żal, że tak mało się dziś o nim mówi - uważa Maciej Marjański ze zbiorów Macieja Marjańskiego
Maciej Marjański, nauczyciel geografii i opiekun szkolnego Koła Ligi Morskiej i Rzecznej przy Zespole Szkół w Nieszawie postawił niebieski znicz pod tablicą, poświęconą polskiemu generałowi. Taki, jaki zapala się żeglarzom.

Nasza opieka

- To wielkie wyróżnienie dla mnie, naszej szkoły i naszej Ligi - nie ukrywa Maciej Marjański, jeden z czterech przedstawicieli Ligi Morskiej i Rzecznej w kraju, którzy pojechali do Chersonia. Był członkiem około 100-osobowej oficjalnej delegacji, która udała się na Ukrainę, by uczcić pamięć gen. Mariusza Zaruskiego, działacza przedwojennej Ligi Morskiej i Kolonialnej, której spadkobierczynią jest obecna organizacja miłośników wód, a także żeglarza i taternika, założyciela Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Właśnie minęła 70. rocznica jego śmierci. Pod tablicą poświęconą generałowi spotkali się m.in. przedstawiciele Kancelarii Prezydenta RP, działacze TOPR, członkowie Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego, klubów żeglarskich, Kompania Reprezentacyjna Wojska Polskiego, harcerze i delegacje szkół imienia gen. M. Zaruskiego.

- Po siedemdziesięciu latach od śmierci generała Ukraińcy postanowili oficjalnie przekazać stronie polskiej opiekę nad jego mogiłą. Generał pochowany jest na chersońskim cmentarzu - tłumaczy Maciej Marjański.

Opowiada o generale, którego życiorys mógłby posłużyć za kanwę niejednego filmu o losach chłopaka z Dumanowa na Podolu, który zobaczywszy w Odessie morze - zakochał się w nim bez pamięci. I nawet zesłany do Archangielska nie wyzbył się tej miłości. Przeciwnie. Ocean Lodowaty wzmógł ją na tyle, że zdołał załatwić rzecz nie do załatwienia dla zesłańca i robotnika portowego: pozwolenie na pływanie na szkunerze. A potem była nauka w szkole morskiej i rejsy do Skandynawii, gdzie z kolei zakochał się w tamtejszych górach.

Pływał i wspinał się

Zaruski pisał książki o żeglowaniu i narciarstwie, tworzył teksty literackie i podręczniki. W Krakowie ukończył Akademię Sztuk Pięknych z wynikiem bardzo dobrym. W wieku 47 lat związał się z I Brygadą Legionów Polskich. Był adiutantem Prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego.

W tym czasie powstawały jego opowiadania i podręczniki dotyczące m.in. jeździectwa. W 1924 roku założył polski Yacht Club. Był sekretarzem generalnym Komitetu Floty Narodowej. Słowem była to postać niemal renesansowa.

Wojenko, wojenko

Do Chersonia rzuciły generała wojenne losy. 1 września 1939 roku zgłosił się do wojska, ale go nie przyjęto ze względu na zaawansowany wiek. Korzystając z fałszywych dokumentów, ukrywał się we Lwowie. Tam został aresztowany w 1940 przez NKWD i przewieziony na południe Ukrainy, do Chersonia koło Odessy właśnie, gdzie zmarł i gdzie wciąż mieszka liczna Polonia, opiekująca się jego grobem.

Po 70. latach od śmierci gen. Mariusza Zaruskiego w tamtejszym kościele katolickim odsłonięto tablicę pamiątkową. Odprawiona została msza z udziałem polskiej delegacji, w której w imieniu prezydenta Bronisława Komorowskiego wzięli udział minister Jacek Michałowski z prezydenckiej kancelarii oraz delegacja władz ukraińskich. W Domu Polonii odbyła się specjalna wieczornica. Maciej Marjański jako jeden z czterech przedstawicieli polskiej Ligi Morskiej i Rzecznej zapalił wielki znicz pod tablicą poświęconą generałowi. Niebieski. Bo taki zapala się żeglarzom.

- Mieliśmy też okazję zobaczyć miejscową szkołę, w której drugim językiem obcym jest język polski. Urządzono w niej okolicznościową wystawę, poświęconą generałowi Zaruskie mu - opowiada przedstawiciel nieszawskiej LMiR, opiekun powstałego w roku 2004 szkolnego koła Ligi, sam także działacz PTTK i miłośnik gór.

To nie jedyny dowód pamięci o generale Mariuszu Zaruskim. We wrześniu odbędą się regaty jego imienia po Morzu Czarnym. Maciej Marjański nie ukrywa, że chciałby wziąć w nich udział i zabrać nieszawskich "ligowców". - Wszystko jednak zależy od tego, czy uda się nam zebrać na tę wyprawę fundusze - uśmiecha się.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska