- Do Polski wjeżdża coraz więcej wieprzowiny z Europy Zachodniej. Kiedyś tego mięsa bardzo dużo eksportowaliśmy. Co zrobić, by zatrzymać spadek produkcji i odbudować pogłowie także w naszym regionie?
- Żeby rolnicy chcieli odbudować stada, produkcja wieprzowiny musi być opłacalna.
- Opłacalność zależy m.in. od skali produkcji. Zatem, czy jest sens, by mniejsze gospodarstwa także tym się zajmowały?
- Oczywiście dużym gospodarstwom łatwiej jest wypracować zysk, inwestować w postęp hodowlany, unowocześnianie produkcji. Ale małe gospodarstwa też są cenne, bo one mogą wyprodukować coś innego, na przykład żywność ekologiczną. Niszowa produkcja też jest potrzebna. A to, czego nam brakuje, to produkt lokalny.
- Takiego świńskiego odpowiednika gęsi kołudzkiej?
- Owszem. Coraz więcej Polaków szuka towarów najwyższej jakości. Dotyczy to także wieprzowiny.
- Szaleństwo z mięsnością chyba już się skończyło? Bo zanim wstąpiliśmy do Unii Europejskiej mieliśmy na tym punkcie kompleksy.
- Rzeczywiście, bardzo staraliśmy się poprawić wskaźniki mięsności i to się udało. Potrafiliśmy skorzystać z doświadczeń Zachodu. To ogromna zasługa naszych rolników, którzy są bardzo świadomi i chętnie się uczą. Choć w produkcji trzody chlewnej pierwsze miejsce wciąż zajmuje Wielkopolska, to moim zdaniem hodowców mamy najlepszych w kraju. Osiągnęli europejski poziom! Poza tym w ich stadach nie ma już problemu z genem podatności na stres.
A z mięsnością nie przesadzajmy, bo może dojść do pogorszenia m.in. smakowitości mięsa. Tłuszcz śródmięśniowy też jest potrzebny. Dzięki niemu np. schabowy jest smaczniejszy.
- Ile powinno go być?
- Nie mniej niż 1,5 proc., a optymalnie 2-3 proc.
- Świnie których ras mają go akurat tyle, ile trzeba?
- Zwierzęta rasy duroc mają nawet trzy proc. tłuszczu śródmięśniowego, ale idealna jest złotnicka pstra, bo ma 2,5-3 proc. Jednak ta druga rasa jest bardziej kojarzona z Wielkopolską niż z województwem kujawsko-pomorskim. Dlatego warto stworzyć nową rasę.
- Czy jest to możliwe?
- Nasz uniwersytet jest w stanie zaproponować regionowi nową rasę.
- Jaką?
- Stworzoną w wyniku jednorazowego dolewu krwi zwierząt wolnożyjących.
- A konkretnie?
- Dzików. Badania, które prowadzimy są bardzo obiecujące. Mięso z takich zwierząt jest bardzo smaczne i kruche.
- No to w czym problem, żeby taką rasę stworzyć?
- W polskich przepisach. Rozumiemy, że ochrona zasobów genetycznych jest bardzo ważna, ale także przed wiekami powstawały mieszańce. Świnia domowa pochodzi od dzika. Te zwierzęta do Europy przyjechały z Azji. Rasa Wielka Biała Polska powstała ze skrzyżowania Wielkiej Białej Angielskiej i Białej Ostrouchej (wyhodowanej w Niemczech). Tak powstają nowe rasy! Mam nadzieję, że uda się te problemy przezwyciężyć i za kilka lat będziemy mieli kujawsko-pomorską świnię. Jesteśmy gotowi kontynuować badania.
- Czy sądzi pan, że to będzie lekarstwem na problemy kujawsko-pomorskich trzodziarzy?
- To na pewno nie będzie wybawieniem dla wszystkich rolników, ale wyjściem naprzeciw oczekiwaniom rynku, konsumentów.
- To co jeszcze może pomóc naszym gospodarzom?
- Poprawienie wyników rozrodu. W Danii, od jednej lochy, pozyskują ponad trzydzieści prosiąt rocznie. W Polsce to około dwudziestu prosiąt. Nieco lepiej jest w stadach zarodowych, bo ta liczba dochodzi do dwudziestu dwóch.
- Pewien rolnik, który z synami zajmuje się hodowlą i produkcją trzody chlewnej, powiedział że pieczę nad sekcją rozrodu powierzył temu najmądrzejszemu.
- I bardzo dobrze zrobił! Sektor rozrodu jest bardzo trudny. Wystarczy jeden błąd, by straty były duże.
Rocznie np. z Danii i Holandii importujemy około trzech milionów prosiąt. Jeśli nasi rolnicy poprawią m.in. zdrowotność stad i efektywność rozrodu, to będzie coraz lepiej.