Naukowcy ujawnili kolejnego winnego ocieplenia klimatu. Chodzi o… drzewa

Drzewa również mają swój udział w szkodliwych procesach. A ściślej - te starsze, dotknięte chorobami. Naukowcy z Yale zbadali 60 drzew z lasu należącego do uczelni. Ich uwagę przykuły gazy uwięzione w otworach wewnątrz pnia. W niektórych próbkach stężenie metanu 80 tys. razy przekraczało poziomu tego gazu w powietrzu.

Wniosek? Drzewa dotknięte chorobami mogą stanowić źródło emisji metanu do atmosfery trudne do pominięcia w globalnym bilansie tego gazu. Dodajmy, że metan jest jednym z najsilniej oddziaływających na atmosferę gazów cieplarnianych.

Z tekstu opublikowanym w Yale School of Forestry and Environmental Studies wynika, że problem dotyczy głównie starych drzew, liczacych od 80 do 100 lat. Drzewa te są najbardziej podatne na choroby. Choć z pozoru wydawać się mogą zdrowe, wnętrze często zaatakowane jest przez grzyby. W wyniku rozkładu, do którego przyczyniają się grzyby w pniach powstają otwory z idealnymi warunkami dla rozwoju metanogenów produkujących metan.

Zdaniem Marka Bradforda, znawcy ekosystemów z Yale, nikt dotąd nie zwrócił uwagi, że uprawa drzew może mieć związek z gazami cieplarnianymi i walką z ociepleniem.

Co ciekawe, największe stężenie szkodliwego gazu wykazano w klonie czerwonym - gatunku bardzo często występującym w Ameryce Północnej. Metan w dużym stężeniu obecny był również w dębach, brzozach i sosnach.

Istnieje prawdopodobieństwo, że wzrost emisji metanu z lasów nasilać się może wskutek globalnego ocieplenia.
Według naukowców, każdy hektar obsadzony chorymi drzewami uwalnia rocznie ilość cieplarnianego gazu równą tej, jaka ulatuje podczas spalania ponad 150 litrów benzyny. Tak dużą emisja gazu znosi część korzyści oczyszczania przez drzewa powietrza z dwutlenku węgla. Metan produkowany przez drzewa stanowi 10 proc. globalnej emisji tego gazu.