Sesja zdjęciowa KKP Bydgoszcz
KKP Bydgoszcz - Medyk Konin 0:4 (0:4)
Bramki: Sikora (6, głową), Woźniak (18), Balcerzak (36), Pajor (43).
KKP: Granowska - G. Daleszczyk, Kaźmierczak, Olszańska, Pawłowska (84. Krychowiak) - Makowska ż (70. Raczkowska), Sieradzka, Kryszak (75. Lewandowska), J. Daleszczyk - Kutnik Stępień (69. M. Rosińska).
Przed meczem widać było, że miejscowe są zdeprymowane rywalizacją z utytułowanym zespołem.
W ekipie Medyka zagrała Ewa Pajor, najlepsza zawodniczka ME do lat 17 (Polska zdobyła złoto), a trenerem ekipy był Roman Jaszczak, wielotetni szkoleniowiec reprezentacji Polski.
Krzysztof Wodziński, prezes bydgoskiego klubu naliczył na trybunach 356 kibiców, co nie wpływało motywująco na miejscowe. Co prawda 2-ligowe zawodniczki KKP i juniorki stworzyły niepowtarzalny doping, ale przyjezdne się tym nie przejęły. Dysponowały silniejszym zespołem, były bardziej zgrane, a w dodatku lepiej sobie radziły w sytuacjach jeden na jeden, zwłaszcza do przerwy. Wybitnie pomagały im defensorki KKP, prokurując kolejne bramki.
Przeczytaj także: W KKP Bydgoszcz mają duży głód sukcesu [zdjęcia]
W 2. min. Agata Stępień oddała strzał głową w kierunku bramki rywalek, ale reprezentantka Polski Szymańska nie dała się zaskoczyć. W 6. min. było 0:1. Pajor dośrodkowała na głowę Sikory i Daria Granowska musiała skapitulować. W 11. min. Natalia Sieradzka była faulowana w polu karnym, lecz pani sędzina widziała inaczej. - Przecież był ewidentny faul na zawodniczce KKP - grzmiał Michał Dołożenko, wiceprezes KPZPN. Za to w 18. min. Woźniak podwyższyła na 2:0.
W 32. min. Agata Stępień została sfaulowana przez obrończynię Medyka i był rzut karny. Niestety, kapitan KKP Natalia Sieradzka przestrzeliła, zaś 240 sekund później Balcerzak strzeliła 3. gola dla gości. Dwie minuty przed końcem 1. połowy Pajor "dobiła" gospodynie.
**Po przerwie nasze zagrały mądrzej, skracały grę, próbując zaskoczyć przyjezdne
- Otoczka spotkania spowodowała, że moje zawodniczki "spaliły się". Zwłaszcza do przerwy były "prezenty" dla rywalek, po których traciliśmy bramki. W drugiej połowie była to już inna drużyna, chcąca pokazać, że futbol nie jest jej obcy. Serce do gry i zaangażowanie, zwłaszcza po przerwie, było jedynym plusem zespołu. Mam pretensje do postawy sędzin, które momentami nie panowały nad grą, chociaż dwie z nich to sędziny międzynarodowe, w tym główna - powiedział po zakończeniu spotkania rozgoryczony trener Remigiusz Kuś.
**