Zobacz wideo: Bydgoska policja ostrzega przed oszustwami "na wnuczka"

41-latek działał metodą „na wnuczka”. Po sprzedaniu 80-latce z Nakła legendy o wypadku drogowym, dostał od niej 8 tys. zł. Potem zajechał na stację paliw w podbydgoskim Pawłówku. Nie wiadomo, czy zdążył zatankować, ale na pewno policjanci zdążyli go złapać.
Do seniorki z gminy Złotniki Kujawskie zadzwonił na stacjonarny telefon jakiś mężczyzna. Podał się za jej wnuka. Opowiedział o wypadku, w którym potrącona przez niego ciężarna została ranna, a dziecko zmarło. W obawie przed więzieniem rzekomy wnuk chciał od babci 100 tys. zł, inaczej pójdzie siedzieć. W rozmowę włączył się jeszcze jeden mężczyzna. Podał się za policjanta i potwierdził wersję, którą wcześniej usłyszała. Szczęśliwie w domu babci była jej córka. Obie wykryły kłamstwo.
Było też tak: pseudopolicjant odebrał pieniądze od mieszkańca Żnina. Gotówka miała pomóc w akcji prowadzonej przez funkcjonariuszy. Senior stracił 110 tys. zł. Oszust został zatrzymany już w innym województwie.
To niektóre przypadki, za jakimi stoją oszuści. Upatrzyli sobie ludzi także z naszego regionu. Tyle się mówi o naciągaczach, a wciąż kolejni poszkodowani zgłaszają się na policję - tę prawdziwą. Opisując podobne historie, wyłania się obraz bezczelności sprawców, ich bezwzględności, ale często też skuteczności.
Numer z książki
- Oszustwa „na wnuczka” i „na policjanta” to oszustwa, w których ofiarami są przeważnie osoby starsze - podkreślała niedawno kom. Lidia Kowalska z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Metoda działania przestępców w takich przypadkach za każdym razem jest podobna. Najczęściej wyszukują osobę, jej adres i numer telefonu w książce telefonicznej, po czym nawiązują kontakt. Podają się za członka rodziny: wnuka, kolegę, przyjaciela, policjanta. W tym ostatnim przypadku informują najczęściej, że prowadzą akcję przeciwko przestępcom, którzy okradają ludzi z oszczędności ich życia. Do tego prowadzą rozmowę w taki sposób, że osoba pokrzywdzona jest przekonana, że rozmawia z prawdziwym policjantem.
Okazja czyni złodzieja. Z naciągaczami jest podobnie. W dobie koronawirusa znaleźli dla siebie pole działania. Podszywali się chociażby pod lekarzy, zbierających pieniądze na ratowanie ludzkich żyć. Dzwonili do swojej przyszłej ofiary. Opowiadali wzruszającą historyjkę o braku maski tlenowej dla babci lub dziadka, pozostawionych przez rodzinę w szpitalu. Dodawali, że pomogą pacjentowi w podeszłym wieku, lecz akurat zabrakło sprzętu medycznego.
Pierścień w krzakach
Niektórzy wykazują się pomysłowością. 54-latka z Włocławka próbowała oszukać staruszkę z Rypina. Obiecała zdjąć z emerytki klątwę. Oczywiście usługa była płatna, 35 tys. zł. Starsza pani nie miała gotówki przy sobie, więc pospieszyła do banku. Opowiedziała pracownicy banku o uzdrowicielce. Pani w banku zachowała trzeźwość umysłu. Zatelefonowała na policję. Kryminalni zatrzymali nibywróżkę. Dodatkowo okazało się, że ukradła staruszce pierścionek warty tysiąc zł. Funkcjonariusze też go odzyskali. Leżał w krzakach.
Jeżeli apele kierowane do starszych państwa nadal nie skutkują, to funkcjonariusze zwracają się do krewnych tych osób. - Zadbajcie państwo o bezpieczeństwo swoich seniorów. Powiedzcie im o zagrożeniach. Uczulcie na opisywane przestępcze techniki, z których korzystają oszuści. Porozmawiajcie ze swoimi rodzicami bądź dziadkami o czyhających na nich pułapkach ze strony takich osób. Wpłyńcie państwo na osoby starsze, żeby kontaktowały się z wami i pytały o radę.
Zwracają uwagę seniorom, aby nie klikali w linki, których nie znają i uważali na sms-y z wiadomościami zachęcającymi do kliknięcia w dany, nieznany link.
Paczka warta majątek
Nietypowa scena rozegrała się w Bydgoszczy. Z okna mieszkania na 9. piętrze wieżowca spadła paczka z zawartością na bogato. Wewnątrz znajdowało się 50 tys. zł. To właścicielka tej sporej gotówki celowo ją wyrzuciła. Tak bowiem nakazali jej pseudopolicjanci.
Jeśli pojawiają się jakiekolwiek wątpliwości, zawsze można zadzwonić na policję na numer 997 lub nr alarmowy 112, gdzie uzyskają państwo pomoc.
W piątkowym wydaniu w naszym cyklu „Nie daj się nabrać” napiszemy o tym, jak i w czym może pomóc rzecznik konsumentów przeciętnemu Kowalskiemu.