MKTG SR - pasek na kartach artykułów

NIE JESTEŚ SAM

Joanna Zeter, psycholog

     NIE JESTEŚ SAM
     Jestem 26-letnią kobietą. Od trzech lat choruję na bulimię. Pragnę z tym skończyć, ale nie mam siły i mocnej woli do tego kroku. Codziennie sobie mówię "od dzisiaj stop, ale to tylko słowa puszczane na wiatr. Proszę mi pomóc, bo już dłużej tak nie mogę żyć! Przy wzroście 166 cm ważę 50 kg.
     Od dwóch miesięcy mam przyjaciela, który chce dowiedzieć się prawdy, lecz ja boję się mu powiedzieć o mojej chorobie, gdyż obawiam się jego reakcji. On twierdzi, że mi pomoże, tylko chce mnie poznać bliżej. Sama nie wiem, co jest lepsze - milczenie czy mówienie o mojej chorobie. Jestem w kropce. Wiem tylko, że jestem na siebie bardzo zła po codziennych wymiotach (robię to przynajmniej trzy razy dziennie). Bardzo proszę o szybką odpowiedź.
     BEBE

     Zwracam się z prośbą o pomoc. Mam 26 lat, 160 cm wzrostu i wagę 46 kg. I tu pojawia się problem. Ja panicznie boję się przytyć! Codziennie się ważę, nawet dwa razy dziennie. Są dni, kiedy nie mam apetytu i nic bym nie jadła, ale są i takie, kiedy ciągle coś przegryzam i wtedy mam wyrzuty sumienia, że się opycham, biegnę się zważyć i znów panika i lęk, że przytyję, wpadam w rozpacz. Problem ten ciągnie się już 4 lata. (...) Nie mam więcej silnej woli, by bronić się przed tym ciągłym lękiem (...)
     ZROZPACZONA

     Autentyczność i ilość listów o podobnej treści sprawia, że ponownie wracam do tematu. Ale moja rada będzie taka sama; że wszelkie poważniejsze zaburzenia w odżywianiu leczyć może tylko lekarz, w każdym przypadku indywidualnie, bardzo często w szpitalu. Pomoc psychologiczna bywa potrzebna, nawet konieczna, ale rzadko kiedy wystarczająca sama w sobie. Leczenie musi być kompleksowe, obejmować całą rodzinę - bywa trudne i długotrwałe. Przyjaciel, który nie wie o Pani chorobie może być wsparciem, motywacją do leczenia, ale to nie on Pani pomoże! Pomoże Pani dobry i odpowiedzialny specjalista, pomoże sobie Pani sama! Mąż, życiowy partner, najbliższa rodzina - to osoby, które powinny wiedzieć o wszystkich Pani problemach. Przyjaciela zna Pani dopiero dwa miesiące. Myślę, że trzeba dać mu więcej czasu; dać się poznać i jego poznać bliżej. Gdy będziecie Państwo pewni swojego uczucia wtedy łatwiej będzie powiedzieć o wszystkim, również o chorobie, tym bardziej, że będzie Pani mówiła o niej w czasie przeszłym. Praca nad swoją wolą jest oczywiście bardzo ważna. Problem w tym, że nie należy jej wzmacniać w oparciu o swój najważniejszy problem (w tym przypadku - odżywianie). Ćwicząc się tylko w kontroli jedzenia, skupiając na nim całą swoją uwagę, myśląc o nim, przeżywając jako koszmar - paradoksalnie, wzmacniacie Panie problem. Osobiście radzę ćwiczyć swoją wolę na wszystkim innym, poza najważniejszym. Można sobie ustalić proste zadania, mniej ważne. Można np. ustalić, że będą Panie codziennie wstawać o szóstej, że będą ćwiczyć fizycznie 20 minut, że będą codziennie czyścić buty całej rodzinie, czytać pół godziny głośno... takich zadań może być dużo, np. dwadzieścia. I codziennie wieczorem należy cieszyć się podsumowaniem. Dzisiaj zrealizowałam osiemnaście, jutro dwadzieścia z zadań. To ja decyduję i ja kontroluję wszystko, co robię. Z czasem, przy wzmocnionej woli i wyższej samoocenie łatwiej będzie zmierzyć się i z tym najważniejszym problemem. Zresztą, on będzie wtedy słabszy, pozbawiony Pań uwagi i czasu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska