Nie kupuj strusia w worku...

     W podtoruńskim Mierzynku 25-letni Maciej S. prowadził hodowlę strusi afrykańskich. W marcu 2000r. dotarła do niego kobieta, która po obejrzeniu okazałego stadka wybrała trzy dorodne okazy i zdecydowała się na ich kupno. Kobieta wpłaciła zaliczkę i w czerwcu zgłosiła się po towar. Zapłaciła 21 tys. zł. Właściciel zapewnił ją, że ptaki są zdrowe. Ich nowa opiekunka zaniepokoiła się jednak, kiedy po kilku miesiącach ptaki zaczęły chorować. Okazało się wówczas, że cierpią na gruźlicę.
     Niezadowolona klientka przeprowadziła małe śledztwo. Wkrótce wyszło na jaw, że jeszcze w kwietniu 2000 r, a więc przed odbiorem ptaków, właściciel hodowli przeprowadzał badania kontrolne swojego stada. Wyniki badań z Pracowni Diagnostyki Gruźlicy w Bydgoszczy - potwierdziły gruźlicę. Wtedy też lekarz weterynarii zalecił przeprowadzenie badań na obecność prątków świadczących o gruźlicy innych ptaków. Zobowiązał także właściciela do podjęcia kroków zapobiegających rozprzestrzenianiu się tej choroby wśród pozostałych strusi. Stwierdził ponadto, że gruźlica dyskwalifikuje całą hodowlę.
     Zdaniem prokuratury Maciej S. wydał kobiecie ptaki, chociaż dobrze wiedział, że mogą być zarażone. Hodowca jednak nie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia niezgodne z zebranym w sprawie materiałem dowodowym. O jego winie rozstrzygnie wkrótce toruński Sąd Rejonowy.