Nie ma chętnych na grunty w Toruniu

W dwóch ostatnich seriach licytacji - w każdej z nich na sprzedaż zostało wystawionych kilkanaście gminnych działek i budynków - które odbyły się 28 kwietnia i 12 maja br. magistrat pozbył się tylko jednego gruntu - przy ul. Lubickiej 10A. Za 276 tys. zł kupił ją jeden z deweloperów. Lista sprzedanych lub wynajętych nieruchomości jest jednak krótka. Liczy ok. ośmiu pozycji. Zwykle nie udaje się ich sprzedać w pierwszych przetargach. Oferenci czekają aż urzędnicy obniżą ceny. Na kamienicę na rogu Ducha św. i Kopernika (cena wywoławcza 6,6 mln zł) wpłynęła jedna oferta. Osoba, która wpłaciła wadium, wycofała się z licytacji, licząc, że w kolejnym przetargu zapłaci mniej. Tymczasem w budżecie miasta zaplanowano 143,5 mln zł ze sprzedaży mienia. Część tej kwoty urzędnicy już pozyskali m.in. ostatnią ratę za teren pod starym stadionem żużlowym przy ul. Broniewskiego (23,9 mln zł).

Czy jest zagrożenie, że budżet zostanie niewykonany? - Jest za wcześnie na takie prognozy - podkreśla Wiktor Krawiec, dyrektor wydziału gospodarki nieruchomościami magistratu. - Za nami dopiero pięć miesięcy. To, co do tej pory wystawiliśmy, to 10 proc. tego, co planujemy na br. Najdroższe nieruchomości chcemy sprzedać w drugim półroczu.

Mimo to wydział zmienił pierwotne plany. Zwiększył listę nieruchomości o 20 pozycji. - Jeśli nie uda się sprzedać jednej, to może druga pójdzie - mówi Krawiec. - Wyceny były robione, gdy jeszcze była wysoka koniunktura. Będziemy obniżać ceny, ale nie zejdziemy poniżej rozsądnych sum.

Ceny miejskich działek są wysokie np. ok. 370 za m kw. na ul. Traktorowej, ok. 290 zł za m kw. w Kaszczorku i ok. 200 zł na Podgórzu. Wszystko dlatego że rzeczoznawcy szacując je, biorą pod uwagę ceny osiągnięte w ostatnich przetargach m.in. z 2008 r., a w pierwszej licytacji cena wywoławcza nie może być niższa niż od wartości wskazanej w wycenie. Do tego trzeba też doliczyć 22 proc. VAT. - Skala środków, którą sobie zaplanowało miasto, jest nierealna - uważa Henryk Dulanowski, właściciel biura obrotu nieruchomościami Inter Artic i członek rady Izby Przemysłowo-Handlowej w Toruniu. - Wynika to z wielu czynników m.in. spadły ceny i załamał się popyt na grunty inwestycyjne. Oprócz tego miejskie tereny w znacznej mierze są nieuzbrojone. Na terenie JAR-u nie nikt nie jest w stanie od jutra rozpocząć budowy. Podobnie jest z Abisynią. Sprzedaż gruntów w trakcie kryzysu nie jest pozbawiona sensu. Jeśli miasto chce inwestować, musi pozyskać środki i to najlepiej ze sprzedaży majątku. To lepsze rozwiązanie niż np. emisja obligacji czy zaciąganie kredytów.

Krzysztof Makowski, szef klubu LiD w Radzie Miasta, podkreśla, że już w trakcie dyskusji nad projektem budżetu na 2009 r., wielu rajców zwracało władzom Torunia uwagę na to, że dochody na takim poziomie będą trudne do realizacji.

- Obawiam się, że ta pozycja nie zostanie wykonana - mówi Makowski. - Ten budżet jest źle skonstruowany budżet, jeśli chodzi o wydatki inwestycyjne. Należy skonstruować plan inwestycyjny na realnym poziomie np. zrezygnować ze wsparcia dla przedsięwzięć pozamiejskich. Mam nadzieję, że prezydent nie będzie chować głowy w piasek i wyraźnie powie mieszkańcom, że trzeba budżet zmniejszyć i zweryfikować wydatki oraz dochody.