Nie ma decyzji, nie będzie przejazdu

- Sprawa ciągnie się od lat. W 1993 roku napisałem do Zarządu Dróg Wojewódzkich w Bydgoszczy, by tę sprawę wreszcie załatwić. Odpowiedź dostałem po dwóch latach. Obiecali, że szybko się tym zajmą, ale nic w tym kierunku nie zrobili - mówi zrezygnowany Michalewicz.

Z dniem powstania obecnych powiatów, tj. od 1 stycznia 1999 roku, droga stała się własnością powiatu

- W zeszłym roku zwróciłem się do starosty, by wreszcie coś się ruszyło. Chciałem mieć załatwione wszystkie formalności, by na poczatku tego roku przekazać moje gospodarstwo następcy i przejść na rentę strukturalną. Według wstępnych wyliczeń miałem dostawać 1600 złotych miesięcznie - mówi Michalewicz.

Sprawa jednak nie została załatwiona.

- Do starostwa wpłynęło około 10 wniosków o rekompensatę za przekazanie gruntów pod drogi powiatowe. Wszystkie zostały przekazane do wojewody, bo to on z pieniędzy ze skarbu państwa takie odszkodowania przyznaje. Powiat bardzo chciałby pomóc rolnikom, przyspieszyć procedury, ale my nie mamy uprawnień i pieniędzy na rekompensaty. Znam sprawę pana Michalewicza. Zrobiliśmy w niej wszystko, co było można: zimą na koszt powiatu zrobiono pomiary geodezyjne. Wniosek przekazaliśmy wojewodzie. Pozostaje tylko czekać na odpowiedź - mówi wicestarosta golubsko-dobrzyński, Jan Kuźmiński.

Michalewicz czekać już nie chce.

- Pieniądze uciekają mi przez palce. Nie mogę przejść na rentę. Jakby tego było mało gmina domaga się ode mnie podatku za działkę pod drogą. Nie dość, że nie mogę jej uprawiać, udostępniłem ją społeczeństwu i nic za to nie dostałem poza kłopotami to jeszcze mam płacić? Nie jestem złośliwy, ale jeżeli nic nie rozwiąże się w kwietniu to drogę zamknę.