- Przestańmy sobie skakać do oczu - apelował Jerzy Megger, inicjator spotkania, prezes ogrodu "Żwirki i Wigury" w Chojnicach, jednocześnie przewodniczący nieformalnego kolegium prezesów ogrodów działkowych. - Trzeba się pogodzić, uszanować, że mamy różne zdania. Jedni chcą na działkach mieszkać, inni tylko uprawiać marchewkę i wypoczywać.
Megger zachęcał, by porzucić kłótnie i zacząć się organizować, by mieć wpływ na kształt nowej ustawy. - Boję się, że ta nowa ustawa powstanie dla nas, ale bez nas - mówił. - Nie możemy do tego dopuścić.
Podkreślił, że trzeba zadbać o interesy ekonomicznie najsłabszych, bo owszem, działki może nikt nikomu nie zabierze, ale opłatami może wykończyć emeryta czy rencistę.
Na uspokojenie nastrojów wpłynęło oficjalne stanowisko ratusza. Arseniusz Finster podtrzymał wcześniejsze deklaracje, złożone wcześniej m.in. "Pomorskiej', że nikomu z działkowiczów nic nie grozi, bo miasto nie ma apetytu na zaanektowanie działek, poza oczywiście "Metalowcem", ale tę sprawę rozstrzygnie sąd. Zachęcał, by zacząć się organizować i konsultować pomysły na forum przedstawicieli wszystkich ogrodów.
Przedstawiciele wszystkich ogrodów spotkają się teraz we wtorek o godz. 19 na działkach "Żwirki i Wigury". Być może uda się wybrać tam zespół, który wypracuje pogląd na przyszłość ogrodów działkowych w Chojnicach.
W planach jest spotkanie ze starostą, burmistrzem i inspektorem nadzoru budowlanego, bo najbardziej dotkliwą sprawą jest teraz widmo rozbiórek ponadgabarytowych altan. - Niechby się wstrzymał na te osiemnaście miesięcy - podpowiadano.
Czytaj e-wydanie »