Budynek zakładu mięsnego w Grucznie mieści się w centrum wsi. Przez płot graniczy m.in. placem zabaw miejscowego przedszkola. Zakład ciągle się rozbudowuje. W miarę jego powiększania jego sąsiedztwo staje się coraz bardziej uciążliwe dla właścicieli kilku posesji znajdujących się w jego najbliższym sąsiedztwie. - Najgorszy jest zapach - mówi Czytelniczka. - Czasami tak intensywny, że wprost nie sposób wytrzymać. Do przyjemności nie należy też słuchanie ryku zabijanych zwierząt. Najgorsze jest to, że słyszą to także dzieci - ubolewa.
Płot, jeszcze kilka lat temu z siatki, teraz murowany dzieli przedszkole i masarnię. - Wprawdzie nic nie widzimy, ale czujemy, a niekiedy i słyszymy, to co dzieje się po jego drugiej stronie - przyznaje Alicja Gackowska, dyrektor przedszkola. - Sąsiedztwo jest dla nas nieco uciążliwe, ale w znacznie _gorszej sytuacji są lokatorzy budynku w którym mieści się nasze przedszkole.
**Problemy już były
Kilka lat temu mieszkający w pobliżu zakładu wyrazili zgodę na jego rozbudowę. - _Komisja, w której znaleźli się m.in. radni z Gruczna, wydała pozytywną decyzję o rozbudowie tego zakładu - powiedział nam Wiesław Ratkowski, kierownik wydziału budownictwa w UM w Świeciu. - Rozbudowa dotyczyła pobudowania garaży i magazynu. Radni podczas jednej z sesji w 94 roku, przyjęli plan zagospodarowania przestrzennego tamtego terenu. Potrzebne były do tego opinie ochrony środowiska, straży pożarnej, Nadwiślańskiego Parku Krajobrazowego, a nawet konserwatora zabytków. Wszyscy pozytywnie zaopiniowali wtedy wniosek o pozwolenie na rozbudowę.
_Jak jest teraz? Mieszkańcy coraz częściej dzwonią w tej sprawie do Urzędu Miejskiego w Świeciu. - _Sprawa jest nam znana - mówi Edyta Kliczykowska, kierownik wydziału ochrony środowiska w UM. - Kilka lat temu zakład sprawiła pewne problemy - przyznaje. - Chodziło o wywóz szamba. Teraz myślę, że jest lepiej. Właściciel posiada rachunki za wywóz szamba. Z punktu prawa o ochronie środowiska, wszystko jest w porządku._Skąd więc ten zapach? - _Bo jest ciepło - tłumaczy kierownik.
Od poniedziałku do piątku
Swoje zdanie na ten temat mają mieszkańcy Gruczna. Systematycznie powiększa się grupa ludzi niezadowolonych z powodu rozbudowy zakładu i dbałości w nim o ochronę środowiska. _- Do strugi, która przepływa w pobliżu mojego domu, systematycznie odprowadzane są równego rodzaju nieczystości - _tłumaczy Aneta Górska _. - Najczęściej jest to krew, chociaż zdarzają się i fragmenty odpadów mięsnych Efekt jest taki, że w strumyku pojawiło się mnóstwo, ogromnych szczurów.
_Z tego co dzieje się za płotem niezadowolona jest również Jadwiga Bernacka**. - Mamy piękny ogród, w którym lubiliśmy spędzać czas - _mówi pani Jadwiga. - Mówię lubiliśmy, bo od, mniej więcej roku zapach, jaki unosi się z szamba jest coraz intensywniejszy. Poza tym od poniedziałku do piątku jest tam duży hałas, nie wspomnę już o samochodach i ciągnikach, które ciągle podjeżdżają lub wyjeżdżają z zakładu. To wszystko dziej się tuż za murem, który nas oddziela.
Gdy radni jeździli do Gruczna, by zaopiniować wniosek o rozbudowę, wtedy nikomu nie przeszkadzało bliskie sąsiedztwo przedszkola z masarnią. - _To pozwolenie było wydane, gdy przepisy nie były tak rygorystyczne - mówią urzędnicy. - Najbardziej razi, że tylko płot dzieli masarnię od placu zabaw dla dzieci. Z punktu widzenia przepisów higieniczno-sanitarnych może być wszystko w porządku, ale z punktu moralnego - to jest to po prostu obrzydliwe - ocenił sytuację jeden z urzędników, który chciał zachować anonimowość.
