Za kilka dni dowiemy się, jaką decyzję podejmie toruńska prokuratura w sprawie właścicieli terenu po Tormięsie między ul. Lubicką a Targową. Pod koniec kwietnia powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego złożył zawiadomienie do organów ścigania, wskazując, że mimo wielokrotnych pism, upomnień, nakładanych kar finansowych prawni opiekunowie nieruchomości nie podjęli niezbędnych prac, by zabezpieczyć budynek przed zniszczeniem. Renata i Jacek Sulikowscy otrzymali też do zapłacenia grzywnę w wysokości 10 tys. zł.
Zdaniem nadzoru niewykonanie prac zabezpieczających budynek stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Co na to właściciele? Sulikowscy zdają sobie sprawę z tego, że w tym miejscu grozi katastrofa budowlana, ale też nie poczuwają się do odpowiedzialności za zaistniałą sytuację.
Przeczytaj również: Torunianie wskazywali najbrzydsze miejsca w mieście
Obiekt da się odbudować?
- Jakieś osiem, dziewięć lat temu przekazywałem miastu opinię biegłego, w której wyraźnie stwierdza, że nie da się odbudować obiektów - wskazuje Jacek Sulikowski. - Także fachowcy odmówili wykonywania prac. Ubiegałem się więc od miasta pozwolenia na rozbiórkę tych budynków, ale mi odmówiono. Co więcej, magistrat tak skonstruował miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla terenu, że nie mogłem z tym nic zrobić. Natomiast wykonałem prace w całości, które nakazano mi zrealizować, jak np. zabezpieczenie okien czy wykonanie ogrodzenia.
Zdaniem miejskiego konserwatora zabytków kilka lat temu był jeszcze czas, by zadbać o odbudowę zabytku. Teraz są coraz mniejsze szanse na to. - Na szczęście jest pełna dokumentacja, dzięki której można odtworzyć tę architekturę - podkreśla Mirosława Romaniszyn, miejski konserwator zabytków.
Przeczytaj również: Cmentarz żydowski na Jakubskim Przedmieściu w Toruniu
Mogła tam powstać galeria
Przypomnijmy, że trzy lata temu Sulikowski pozyskał inwestora, który był gotów odbudować na nowo część zabytkowych budynków oraz postawić obok centrum handlowo-rekreacyjne. Spółka Libra Project wycofała się jednak z tych planów po tym, jak radni przegłosowali zapisy planu zagospodarowania. W sądzie toczy się proces z powództwa Jacka Sulikow-skiego przeciwko miastu. Właściciel chce bowiem, by magistrat odkupił od niego całą nieruchomość. Z takim właściciel działki wystąpił po zmianie zapisów w planie zagospodarowania. Twierdzi, że teren stracił przez to na wartości. Powołuje się przy tym na zapisy ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, w którym widnieje zapis mówiący, że jeśli w wyniku uchwalonych zmian doszło do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, właściciel ma prawo żądać odszkodowania lub wykupu gruntu.
W 2010 r. część budynków strawił pożar. Wtedy już nadzór nakazał lepsze zabezpieczenie pozostałej części administracyjnej. Ściany tego budynku są popękane, a na balkonie od Targowej widoczne są pęknięcia, które grożą zawaleniem tej części nieruchomości.
Czytaj e-wydanie »