Kiedy zakłady WZGS zbankrutowały, zostały po nich pełne magazyny. Mieniem zajął się syndyk masy upadłościowej. W tym samym czasie budowano trasę Węzła Zachodniego. Część terenu przejęła firma "Crulex", która wygrała przetarg na doprowadzenie kanalizacji do mieszkań na Jachcicach. Reszta po ustąpieniu syndyka pozostała bez opieki. Po oddaniu trasy do użytku, firma wyprowadziła się, pozostawiając po sobie jedno wielkie śmietnisko. Do dziś leżą tam resztki rur i betonowych kręgów, sterty kostki brukowej. Jest też nielegalne wysypisko śmieci.
Mieszkańcy Jachcic
twierdzą, że trwająca do dziś dewastacja i grabież budynków po dawnych WZGS-ach, rozpoczęła się w czasie, kiedy na tym terenie przebywała firma "Crulex". Państwo Biniakowie mieszkający naprzeciwko:- Już wtedy nie dopilnowano tam porządku. "Crulex" w ogóle nie interesował się zabezpieczeniem terenu. Ktoś ukradł furtkę. Ciągle podjeżdżały tam samochody i ludzie zabierali to, co chcieli. Rozebrali dach, kradli meble, kafle, wykładziny. _Pani Biniak pracowała w zakładach WZGS-u: Widziałam, jak dzieci bawiły się naszymi porozrzucanymi kartami pracowniczymi.
**_Arkadiusz Bereszyński , rzecznik municypalnych, twierdzi, że właściciel terenu zignorował nakaz posprzątania posiadłości. Straż miejska sprawę skierowała do sądu. Wniosek od 7 miesięcy czeka na orzeczenie.
Firma "Crulex"
sprawę bagatelizuje. Marek Majchrzak, prezes firmy, nie wiedział, że na jego terenie nie ma furtki w ogrodzeniu. Wydaje się też być zdziwiony, gdy dowiaduje się, że zostawiono tam resztki materiałów budowlanych. Mówi tylko: - Ogrodzenie co jakiś czas naprawiamy. A ludzie kradli i kraść będą. Wszystko zgłaszamy policji. Pilnujemy swojego terenu. Mieszkańcy Jachcic: - Ogrodzenie nie było nigdy naprawiane. Furtki nie ma od lat. Parę razy próbowaliśmy interweniować, kiedy ludzie wykopywali i kradli rury. Z byłych zakładów WZGS zrobiła się wtedy wielka glinianka. Hektolitry czystej wody zalewały ten teren. Nikogo to nie obchodziło.
Pod pańskim okiem
**Dlaczego nie wykorzystano tego terenu, kiedy był jeszcze w dobrym stanie? - Może nie było chętnych, może było za drogo - mówi prezes "Crulexu".
