Mieczysław Jętczak przyjechał do Brzozia wczesną wiosną, żeby ratować gminę. Znalazł się w niewdzięcznej roli, ale ktoś to musiał wziąć. Nikt nie dopuszcza myśli, że gmina może zniknąć z mapy, a terenami podzielą się sąsiedzi - ze Zbiczna, Brodnicy czy Grążaw (Bartniczki).
- Stawianie, nawet teoretycznie, takiego pytania, mija się z celem - uważa Mieczysław Jętczak . - Operacja administracyjnego rozczłonkowania gminy byłaby bardziej kosztowna, niż wysokość naszego zadłużenia. Nie tędy droga.
Do tej pory, po kilku miesiącach, udało się panować sytuacją na tyle, że dług nie rośnie, blisko milion złotych już spłacono. Pozostało jednak jeszcze ok. 4,5 mln. Na pierwszym miejscu wójt stawia zobowiązania wobec ZUS. - Gdybym miał tylko jednego partnera do rozmów o zobowiązaniach, byłaby sytuacja o wiele prostsza. Niestety, trzeba rozmawiać z kilkoma wierzycielami.
Życie biegnie swoją drogą, a wójt czeka. Wysłał pismo do Ministerstwa Finansów o udzielenie kredytu na spłatę wszelkich zobowiązań. Wówczas miałby jedynie zobowiązania wobec rządu. Czeka na odpowiedź.
Nie zniknie z mapy
BOGUMIŁ DROGORÓB

Życie toczy się swoje drogą. Ludzie pracują (ci co mają pracę), dzieci się uczą, w sklepie towaru nie brakuje.
Długi jeszcze są. Ktokolwiek byłby wójtem, nie upora się z nimi szybko. Ważne, że nie rosną.