https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niech piorun trafi taką sygnalizację

Joanna Lewandowska
Wielu włocławian od dziennikarzy  dowiedziało się, co się dzieje. Na zdjęciu:  Marcin Michalski z Radia "Gra" (drugi z  lewej) rozmawia na ul. Grodzkiej z  mieszkańcami Zawiśla, zdenerwowanymi  alarmem.
Wielu włocławian od dziennikarzy dowiedziało się, co się dzieje. Na zdjęciu: Marcin Michalski z Radia "Gra" (drugi z lewej) rozmawia na ul. Grodzkiej z mieszkańcami Zawiśla, zdenerwowanymi alarmem. Fot. Wojciech Alabrudziński
Mieszkańcy Włocławka są przerażeni po wtorkowym fałszywym alarmie.

Ci, którzy o godz. 21.30 usłyszeli dźwięk syreny i komunikat: "Uwaga zagrożenie dla miasta Włocławek! Uszkodzenie zbiornika wodnego. Należy się ewakuować z miejsc zagrożonych" - w panice opuszczali swoje domy. Jednak jak się wczoraj okazało, wielu mieszkańców terenów nadwiślańskich alarmu nie słyszało. - _Mój dom stoi półtora kilometra od głośnika, mimo to nie wiedziałam, że włączyła się syrena. I to dowód na to, że _system ostrzegawczy jest niedoskonały - przekonuje Wanda Wasicka, pracownik wydziału promocji w Urzędzie Miasta w Nieszawie.

Z tymi zarzutami nie zgadza się Janusz Flaszyński, kierownik włocławskiego inspektoratu Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. - Mamy nowoczesny system alarmowy - przekonuje. - Owszem we wtorek włączył się bez potrzeby, ale co by było, gdybyśmy wcale alarmu nie mieli? Na szczęście nie stało się nic złego.

Podobnie uważa Janusz Majerski, naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta. Jego zdaniem, zachowanie zarówno pracowników stopnia wodnego, jak i służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo było prawidłowe. - Strażacy i policjanci pojechali na Zawiśle i przez megafony informowali, że alarm jest fałszywy - tłumaczy J. Majerski. - Robili to jeszcze zanim włączył się sygnał odwołujący alarm.

Mieszkańcy Włocławka oraz gmin Bobrowniki i Nieszawa, którzy telefonowali wczoraj do naszej redakcji, są przekonani, że zamieszania można było uniknąć. Gdyby tylko policjanci i strażacy byli na miejscu od razu po pierwszym dźwięku syreny. Wyjaśnień, dlaczego służby dyżurne tak późno zareagowały na sygnały alarmowe i dopiero po godzinie nadały sygnał odwołujący alarm zażądał od Janusza Flaszyń-skiego wiceprezydent Włocławka Jacek Kuźniewicz.

Pracownicy stopnia wodnego oraz członkowie zespołu Miejskiego Reagowania Kryzysowego obiecują, że wyciągną wnioski z wtorkowego wydarzenia. Odpowiedzą na pytania, jak to się stało, że system alarmowy uaktywnił się po uderzeniu pioruna i co zrobić, by więcej nie dochodziło do podobnej sytuacji.

Ludzie, którzy tej nocy byli w okolicach Wisły podkreślają, że nie zniosą drugiego takiego alarmu. A grozę, strach i niepewność zapamiętają do końca życia.


Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska