Zjawisko irytuje kilku radnych. Dlatego poruszyli problem w czasie niedawnej sesji.
- Może w szkole trzeba zorganizować szkolenie dla uczniów - skwitował złośliwie Wacław Derlicki.
Niestety, nie ma prostego rozwiązania tego problemu.
Bogdan Dynewski, dyrektor ZSZ, o sprawie dowiedział się w rozmowie z "Pomorską".
- Co możemy zrobić? Nadamy komunikat za pośrednictwem szkolnego radia-węzeł, żeby uczulić uczniów i liczyć na ich zdrowy rozsądek - mówi. - To są ludzie w wieku szesnastu do dwudziestu lat, można ich karać mandatami, ale to już zadanie policji - przekonuje.
- Jednocześnie nie można mówić, że to robią wyłącznie nasi uczniowie. W pobliżu jest kilka szkół - kwituje.
Również Joachim Szulc, naczelnik wydziału ruchu drogowego, o problemie dowiedział się z "Pomorskiej".
- Kilka razy dziennie dyslokuję tam patrole, bo kierowcy często wjeżdżają na skrzyżowanie, choć nie mają możliwości kontynuowania jazdy. W dodatku jest to służba prewencyjna, bo przy policjantach nikt się nie odważy przejść na czerwonym świetle lub w niedozwolonym miejscu. Nie sposób postawić też funkcjonariusza na cały dzień - tłumaczy.
Za przejście na czerwonym według taryfikatora grozi 250 zł. Natomiast za przejście w miejscu niedozwolonym można zapłacić 50 zł.