Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nielegalne wysypiska w Bydgoszczy rosną na wiosnę

(AM)
fot. Jarosław Pruss
Tylko 10 procent z wykrytych nielegalnych wysypisk zgłaszają mieszkańcy. Coraz częściej udaje się złapać śmiecących, jeśli nie na gorącym uczynku, to przy pomocą wyrzuconych rzeczy.

Wiosną nie tylko można oglądać kwitnące kwiatki, ale niestety też nielegalne wysypiska śmieci. Jedno z nich znajduje się przy ulicy Matki Teresy z Kalkuty w Fordonie. Wygląda tak, jakby podjechał tu jakiś dostawczy samochód i wyrzucił śmieci.

Taką właśnie sytuację widziała nasza Czytelniczka wczoraj w pobliżu ulic Czerwonego Krzyża i Lotników. - Gdy tędy przechodziłam, zobaczyłam podjeżdżającego mercedesa sprintera. Kierowca wyrzucił mnóstwo śmieci w miejscu, w którym już leżał gruz - opowiada pani Małgorzata z Błonia. - Byłam zbulwersowana, przecież nie można śmiecić bezkarnie. Spisałam więc numery rejestracyjne samochodu i zgłosiłam sprawę straży miejskiej. Mam nadzieję, że nie ujdzie mu to na sucho.
- Najczęściej śmieci są wyrzucane tam, gdzie już wcześniej było zanieczyszczone - potwierdza Adam Musiała, kierownik referatu utrzymania czystości w wydziale gospodarki komunalnej. - Dlatego tak ważne jest, aby jak najszybciej je usunąć. Im później to zrobimy, tym śmieci będzie więcej.
Mieszkańcy powinni więc zgłaszać zanieczyszczone miejsca jak najszybciej.

- Można to zrobić wchodząc na stronę www.czystabydgoszcz.pl - informuje Musiała. - W katalogu "czystość w mieście" znajdziemy zakładkę "zgłoś zanieczyszczenie".

Można też zadzwonić pod numer 52 58 58 626 lub 58 58 371. - Inspektorzy bardzo często są jednak w terenie i czasem trudno się dodzwonić - mówi Musiała.

Okazuje się jednak, że tylko 10 procent wykrytych zanieczyszczonych miejsc zgłaszają mieszkańcy, większość - pracownicy Urzędu Miasta i straż miejska.
Najwięcej nielegalnych wysypisk jest na terenie osiedli domków jednorodzinnych i w pobliżu ogródków działkowych. Bardzo dużo takich miejsc jest także w Fordonie.

Coraz częściej inspektorom i municypalnym udaje się złapać śmiecących - nie tylko na gorącym uczynku, ale także... dzięki śmieciom. Ułatwiają im to wyrzucone rachunki, faktury, a w przypadku firm nawet wystawione przez nie paragony fiskalne.

Aby zapobiec powstawaniu wysypisk, miasto kontroluje, czy właściciele posesji podpisują umowy na wywóz śmieci.

- Od 2006 roku osób, które nie podpisały umowy, było aż dwa i pół tysiąca - twierdzi Musiała. - W tej chwili jest ich 500.

Mieszkaniec, który nie podpisze umowy, musi liczyć się z mandatem. Gdy mimo ukarania nie zdecyduje się zawrzeć umowy, może to za niego zrobić prezydent. - W takiej sytuacji jednak opłata jest dwa razy wyższa - mówi kierownik referatu. - I tak jeśli miesięcznie wywóz pojemnika kosztuje 50 złotych, to w tym szczególnym wypadku będzie kosztować aż 100 złotych. Wydaje się, że to nie dużo, ale w ciągu roku to już spora kwota.

W Bydgoszczy jak dotąd nie było takiego przypadku - urzędnicy jednak zapewniają, że nie zawahaliby się do tego posunąć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska