Wygląda to tak: użytkownicy takich portali, jak choćby Allegro czyprzesyłają numery swoich kont (e-mailem lub SMS-em) dopiero do klienta, który chce coś od nich kupić.
Nielegalny handel w internecie: sprawa od razu jest podejrzana!
W ten sposób aktywni sprzedawcy internetowi próbują uciec przed opodatkowaniem takich transakcji. Myślą, że fiskus potraktuje je jako sporadyczne i nie zainteresuje się nimi.
- Jednak wcale tak nie jest! - mówi Maciej Cichański, rzecznik IS w Bydgoszczy. - Wręcz przeciwnie, takie zakupy mogą wzbudzić większe podejrzenia inspektorów.
Sprzedawca, który rzetelnie podaje wszelkie akceptowane formy płatności, przelew czy płatność kartą płatniczą, jest bardziej wiarygodny, także dla fiskusa.
Nieuczciwi sprzedawcy, również z naszego regionu, nie mogą więc spać spokojnie.
Zwłaszcza, że to właśnie Bydgoszcz powstał kilka miesięcy temu specjalny referat, jedyny dla całej Polski, kontrolujący e-handel.
Inspektorzy mogą używać programów analitycznych, czyli np. porównywać dane konkretnej firmy - co robi, ilu zatrudnia pracowników - z deklarowanymi obrotami lub kosztami. Dodatkiem jest tzw. skarbowy biały wywiad. To wzięcie pod lupę dostępnych w sieci ogłoszeń typu "pomogę zoptymalizować podatki", bo zwykle chodzi o fałszywe faktury.
Czytaj też: Nie wierzysz, że fiskus może być twoim przyjacielem? Zobacz to, a uwierzysz!
Nielegalny handel w internecie: fiskus o efektach kontroli
Dodajmy jeszcze, że w np. czerwcu tego roku urzędnicy z bydgoskiego referatu wpadli na trop grupy handlującej w internecie sportowymi butami.
Każdy z kilkunastu sprzedawców (wszyscy z województwa kujawsko-pomorskiego) korzystał z kilku kont założonych w portalach aukcyjnych. Nie podawał żadnych danych - imienia, nazwiska, adresu, numeru telefonu. Wydało się to podejrzane. Urzędnicy zebrali więc informacje, połączyli fakty i zapukali do drzwi tych internautów. Efekt? Zapłacą zaległy podatek razem z odsetkami.
