Mieszkańcy Spółdzielni Mieszkaniowej w Wiosce są oburzeni. Okazało się, że były prezes mógł przywłaszczyć nawet 500 tys. zł. To na niego złożyli doniesienie do lipnowskiej prokuratury. Ile dokładnie brakuje, jeszcze nie wiadomo. Każdego dnia na jaw wychodzą nowe fakty. Tylko w gminie Skępe zaległości za wodę i śmieci spółdzielni w Wiosce wynoszą około 37 tys. zł.
Nad problemami w Wiosce pochylił się nowy zarząd i prezes, który zrezygnował z wynagrodzenia za swoją pracę.
- Informacje o problemach dochodziły do nas, ale na wszystko zawsze było wytłumaczenie. Dopiero w sierpniu prezes M. przyznał się członkom zarządu i radzie nadzorczej, w obecności księgowej, że wziął pieniądze z rachunku ze spółdzielni. Jak przyznał, nałóg był silniejszy niż dobre imię. Pieniądze miał przegrać - wyjaśnia Mariusz Bujanowski, pełniący obowiązki prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Wiosce.
Jak się okazało, konto bankowe spółdzielni jest puste. Oprócz tego są poważne zaległości.
- Dziękuję mieszkańcom za to, że mimo problemów jesteśmy razem. Udało się zebrać pieniądze na termomodernizację. Gdybyśmy nie wpłacili tych 18 tys. zł, nie otrzymalibyśmy 900 tys. zł dotacji. Dogadujemy się z firmami i gminą, by zaległości rozłożyć na raty - mówi Mariusz Bujanowski.
Wybory w spółdzielni w Wiosce mają odbyć się w listopadzie.
Do tej pory prezesem był M., mieszkaniec wsi, radny gminy Skępe, a także pracownik miejscowej szkoły. Osoba znana i zaufana.
- W czerwcu było spotkanie z radą nadzorczą. Pytaliśmy, czy pieniądze na ocieplenie są na koncie. Księgowa potwierdziła. Skąd miała pewność, skoro nie miała dostępu do konta bankowego? - pyta mieszkanka Wioski (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Już wtedy czuliśmy, że coś jest nie tak. Nasze podejrzenia od razu były rozwiewane.
Obecnie M. przebywa w szpitalu w Lipnie. Jego samochód stoi przed lecznicą od sierpnia. Kiedy skończy leczenie, nie wiadomo. Nie odpowiada nam na nasze pytania.
Mieszkańcy już wcześniej zastanawiali się, dlaczego młody mężczyzna sprzedaje swoje mieszkanie w Wiosce i postanowił wynajmować inne.
- Po rozstaniu z żoną nie chciał sprzątać dużego mieszkania. Mieszkanie miał sprzedać bliskiej krewnej. Wtedy myśleliśmy, że mówi prawdę - mówi mieszkanka wsi (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
Mieszkańcy spółdzielni i prezes, nadal liczą braki. Sprawdzają faktury i dokumenty. Wszystkie trafiają także do prokuratury. Podobnie jest w Karnkowie, gdzie prezesem spółdzielni od niedawna był także pan M. Jak się okazało, część faktur została podrobiona.
Obie spółdzielnie zgłosiły sprawę do prokuratury w Lipnie.
- Sprawy obu spółdzielni są w jednym postępowaniu. Śledczy ma ustalić, od kiedy trwał proceder i ile dokładnie zginęło pieniędzy. Obecnie trwa przesłuchanie świadków - wyjaśniła prokurator Alicja Cichosz, szef Prokuratury Rejonowej w Lipnie.
Wioska to mała miejscowość, gdzie każdy się zna. Krąży wiele plotek o jego długach prezesa M. i zaległościach spółdzielni. Pan M. podczas sierpniowego spotkania przeprosił mieszkańców. Tłumaczył wszystko swoją chorobą.
- Nie wiemy, co zmieniło tego człowieka. Młody, energiczny z pomysłem, stwierdziliśmy, że ktoś taki powinien być naszym prezesem. Na początku było dużo zmian. Głosowaliśmy na niego podczas wyborów do rady gminy - opowiada mieszkaniec Wioski. - Był bardzo kreatywny i spokojny, jak widać za bardzo kreatywny.
Do sprawy wrócimy.