Dwóch niemieckich policjantów trafiło za kraty, są podejrzani o dokonanie zbiorowego gwałtu na Polce.
Do szokującego zdarzenia doszło w mieście Arnstadt w Turyngii. Podczas rutynowej kontroli polskiej pary policjanci uznali, że mają oni podrobione dokumenty.
Na komisariacie potwierdzono fałszerstwo. Wtedy Polka powiedziała stróżom prawa, że ma w domu prawdziwy dowód. Wtedy trzech policjantów oraz para Polaków pojechała pod wskazany przez kobietę adres.
Dwóch stróżów prawa weszło z kobietą do domu, trzeci stał z jej mężem na zewnątrz. To wtedy miało dojść, jak oświadczyła następnego dnia kobieta składając zawiadomienie o zgwałceniu jej. Podczas zeznań opisywała szczegóły anatomiczne gwałcicieli, co potwierdzać miało, że mówi prawdę.
Wyniki przeprowadzonej obdukcji stwierdziły, iż doszło do stosunku seksualnego, nie wiadomo jeszcze, jakie są wyniki badań DNA.
Georg Maier, niemiecki minister spraw wewnętrznych powiedział, że potwierdzenie wobec podejrzanych zarzutów byłoby poważnym nadszarpnięciem reputacji policji w całych Niemczech.
Młodszego ze sprawców gwałtu zatrzymano w jego mieszkaniu. Ma on niewielki staż w policji dwa lata temu ukończył policyjną akademię i zdaniem miejscowej prasy "ma tło migracyjne”. Nie podano jakiej jest narodowości. Natomiast starszy z nich, 40-latek próbował uciekać przez kolegami, jednak został szybko zatrzymany i obaj teraz przebywają w areszcie.
Aresztowanym grozi do 15 lat więzienia. Sprawa jest w toku. Dochodzenie prowadzi prokuratura z Erfurtu.
POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:
