Nieszawa nie ma gotowości wyjazdowej, dlatego płonące auto i teren wokół musieli ratować strażacy z Ciechocinka. Na miejsce pożaru dojechali już po kilku minutach. Z pewnością akcja przebiegłaby szybciej, gdyby ochotnicy z Nieszawy mogli brać udział w działaniach.
Strażacy na stojące w płomieniach auto podali dwa prądy wody. - Na zewnątrz było wówczas minus dwadzieścia jeden stopni Celsjusza. Niska temperatura utrudniała działania, woda zamarzała na jezdni - powiedział st. asp. Tomasz Szymczak, dyżurny z Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Aleksandrowie Kujawskim.
Strażacy sytuację podali do nieszawskiego zarządzania kryzysowego, który miał zająć się oblodzoną jezdnią. Nad ranem jezdnię posypano solą i piaskiem.
Szacunkowe straty wyniosły około 2 tysiące złotych.