Na razie kandydaci na wójtów, burmistrzów i radnych milczą. Można być jednak pewnym, że do końca miesiąca niektórzy z nich się ujawnią. Co do przebiegu kampanii samorządowcy są podzieleni. Większych ekscesów nie spodziewa się burmistrz Świecia. - Agresywna kampania nie zawsze przynosi pożądany skutek, o czym przed czterema laty przekonali się moi kontrkandydaci - zauważa Tadeusz Pogoda. - Dlatego mam nadzieję, że będziemy świadkami mądrej, rzeczowej debaty.
Spodziewa się przynajmniej dwóch chętnych, chcących zająć jego gabinet. Pogoda nie chce się jednak dzielić, wieść o jakich kandydatach do niego dotarła. Nieoficjalnie mówi się o Dariuszu Woźniaku, skarbniku powiatu. Kim jest ten drugi?
Nieuniknione napięcia
Charakter walki o najważniejsze stanowisko w gminie jest natomiast zagadką dla Andrzeja Lorenca, wójta Dragacza. Tak przynajmniej utrzymuje. Kto może zagrażać jego posadzie? - Zwykle przewija się tylko jedno nazwisko - mówi. - Mojego poprzednika, Mirosława Osiewicza.
Słusznie. Wczoraj, w rozmowie z "Pomorską" Osiewicz po raz pierwszy oficjalnie potwierdził, że zamierza ponownie ubiegać się o etat wójta gminy Dragacz. - Ale nie za wszelką cenę - podkreśla. - Nie będę uciekał się do metod, jakich cztery lata temu użyli przeciwnicy. Zostałem potraktowany bardzo źle. Chcę przedstawić swoje racje kulturalnie.
Bardzo oszczędny w słowach był wójt Drzycimia. Trudno się dziwić. Atmosfera między nim a częścią radnych jest, delikatnie mówiąc, napięta. Czy opozycja znajdzie kogoś, kto zechce stanąć z nim w szranki? - Nie mam pojęcia - mówi. - Na razie nikt taki się nie pojawił.
Pod wielkim znakiem zapytania stają wybory w Osiu, gdzie wójt cieszy się ogromnym poparciem. Ale Michał Grabski ma poważne problemy ze zdrowiem. Nie wiadomo więc czy będzie miał siły pełnić odpowiedzialną funkcję.
Panie chcą rządzić
Natomiast żadnych wątpliwości, co przyniosą najbliższe miesiące, nie ma burmistrz Nowego. - Każde kolejne wybory przynoszą coraz więcej agresji, która mi nie odpowiada - przekonuje. - Powszechnie już wiadomo, że zamierzają kandydować trzy osoby. Dwie kobiety i jeden mężczyzna. Na pewno nie będę nikogo opluwał, ale nie wiem co poleci w moją stronę. Gdy okaże się, że atmosfera jest nieznośna, dam sobie z tym spokój.
Dosyć tajemniczo o planach na przyszłość mówi Marzena Kempińska. Co prawda starosta nie jest wybierany w wyborach bezpośrednich, by jednak mieć szansę na to stanowisko, trzeba znaleźć się w radzie. Pewne jest tylko, że Kempińska ponownie poprowadzi swój komitet. Cała reszta to wielka niewiadoma. - Otrzymałam ciekawą propozycję w sferze samorządowej o oddziaływaniu europejskim - uchyla rąbka tajemnicy.