Tu, gdzie mieszkają, jest za wysoko. - Mąż jest niewidomy, miał amputowane obie nogi - wymienia bydgoszczanka. - Trzy razy w tygodniu musi jeździć na dializy. Ratownicy medyczni muszą dźwigać męża na wózku z tego naszego 4. piętra. Niewiele mogę im pomóc.
Rodzina wynajęłaby mieszkanie lub je kupiła, ale jej nie stać. Utrzymuje się z pensji pani Elizy (kobieta pracuje jako sprzedawca) i renty pana Macieja. To w sumie 2400 złotych.
Czytaj: Jesteśmy inni, ale kochamy tak samo - mówią Agnieszka i Grzegorz
Małżonkowie starają się o lokal gminny. - Rok temu złożyliśmy wniosek - dodaje żona pana Macieja. - Jeszcze w grudniu zapewniali nas, że mieszkanie powinniśmy dostać.
Ale nie dostali. Jeszcze kilkanaście dni temu szefem Miejskiej Komisji Mieszkaniowej był Tadeusz Kondrusiewicz. Sprawę rodziny z Wyżyn zna. - Mimo tego, że ci państwo nieznacznie przekraczali kryterium dochodowe i nie spełniali kryterium dotyczącego metrażu, członkowie naszej komisji zaopiniowali pozytywnie wniosek tej rodziny.
Dokumenty trafiły do ratusza. I wtedy ówczesna wiceprezydent ds. mieszkaniowych, Grażyna Ciemniak, powiedziała: "nie". Dopatrzyła się złamania uchwały.
- Wydaliśmy taką opinię, patrząc na ludzką tragedię, a nie na przepisy - kontynuuje Kondrusiewicz. - Kiedyś istniał przepis, że prezydent w drodze wyjątku, może przyznać lokal osobom znajdującym się w wyjątkowej sytuacji.
Teraz wiceprezydentem jest Anna Mackiewicz: - Prezydent nie powinien sam decydować o tym, kto jest w gorszej, a kto w lepszej sytuacji materialnej i mieszkaniowej. Rodzina może złożyć ponownie wniosek.
Bernadeta Różańska-Majchrzak, obecna szefowa komisji MKM, obiecuje, że zainteresuje się sprawą.