Kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli wzięli pod lupę urzędy, które statutowo mają zadanie ścigać i przeciwdziałać „legalizowaniu” dochodów uzyskiwanych z przestępstw. Kontrola objęła lata 2013-2015.
Z badania wynika, że tylko w 2014 roku szacowana suma pieniędzy, które zostały wyprane w całej Polsce, wynosiła około 18,2 mld zł. Według NIK, państwo odzyskało tylko znikomą część tych pieniędzy, bo nieco ponad 11 mln zł.
- W 2015 r. skala zjawiska prania pieniędzy szacowana była na ponad 17 mld zł, natomiast w postępowaniach karnych zabezpieczono majątek w wysokości 3 mln zł oraz orzeczono przepadek mienia o wartości blisko 100 mln zł, co stanowiło 0,6 procent całej kwoty - mówi Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK. Kontrolerzy zwracają uwagę jednocześnie na fakt, że z roku na rok Generalny Inspektor Informacji Finansowej prowadzi coraz mniej postępowań sprawdzających. Chodzi o procedurę sprawdzania transakcji bankowych powyżej 15 tys. euro. Tak duże przelewy przekraczają próg operacji nazywanych przez GIIF oraz między innymi prokuraturę „ryzykownymi”.
- Przestępcy próbują ominąć system bankowy, rozdrabniając gotówkę na mniejsze kwoty - wyjaśnia jeden ze śledczych Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. - Te pojedyncze, małe kwoty są następnie wpłacane na jedno konto z rachunków kilku, kilkunastu, bądź kilkudziesięciu słupów. To trudne do wyśledzenia: przychodzi klient, wpłaca tysiąc złotych... Co w tym dziwnego? - prokurator rozkłada ręce.
- W banku obracającym milionami to może przejść bez zauważenia - dodaje śledczy.
W 2014 roku po przeprowadzeniu przez GIIF 2,4 tys. postępowań analitycznych do prokuratur skierowano jedynie 170 zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa prania pieniędzy - wylicza prezes NIK.
Pranie pieniędzy nie dotyczy tylko pozorowania transakcji pieniędzmi pochodzącymi z przestępstw kryminalnych, jak paserstwo, handel narkotykami itp. Równie często jest to maskowanie przychodów z przestępstw skarbowych, głównie z wyłudzeń podatkowych.
- Od stycznia do końca czerwca tego roku kontrola skarbowa ujawniła 3612 fikcyjnych faktur na łączną kwotę blisko 1,2 miliarda zł - informuje Bartosz Stróżyński, rzecznik Urzędu Kontroli Skarbowej w Bydgoszczy. To dane odnoszące się do spraw z całego regionu.
W całym 2015 roku kontrolerzy skarbówki wykryli 15,5 tys. fałszywych faktur o wartości 5,5 mld zł, a w 2014 roku takich dokumentów zostało ujawnionych 22 tys. Wtedy maskowały transakcje o wartości ponad 2 mld 872 mln zł.
- To nie są przekręty, które można wykryć na pierwszy rzut oka - mówi Marek Dyjasz, były szef Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji w Warszawie. - Śledczy, którzy pracują nad sprawami o wyłudzenia podatkowe, oszustwa gospodarcze, pranie pieniędzy - zbierają tysiące stron dokumentów. A czasem po przeanalizowaniu stosu faktur nie znajdują niczego, co można uznać za dowód przestępstwa.
Największą sprawą o wyłudzenia VAT i pranie pieniędzy jest postępowanie dotyczące węglowych spółek SkładyWę-gla.pl i MM Group mających do połowy 2014 roku swoje siedziby pod Bydgoszczą. Aresztowano wtedy Marcina W., szefa spółek, oraz jego współpracowników: Arkadiusza Miłosza P., prezesa, oraz między innymi Tomasza P., radcę prawnego z Torunia. Są podejrzani o wyłudzenia VAT i wypranie 85 milionów złotych.
Marcin W., który w 2015 roku prosto z aresztu trafił do więzienia, by odbyć wyrok jeszcze z 2009 roku, jest już na wolności. Orzeczenie o warunkowym zwolnieniu W. z odbywania kary podjął Sąd Apelacyjny w Gdańsku.
To jedna z tych spraw, które zostały ujawnione po kontroli GIIF. Dlaczego tak niewiele postępowań trafia następnie do prokuratur? - Należy ujednolicić kwestię sprawowania przez prezesów sądów apelacyjnych kontroli nad notariuszami jako podmiotami obowiązanymi. Potrzeba też przepisów regulujących nadzór nad kantorami internetowymi - postuluje Krzysztof Kwiatkowski.
***
Raport NIK ujawnił zbyt wysokie opłaty rekrutacyjne na uczelniach. Kwiatkowski: student to nie dojna krowa, wideo: AIP
