
Na spotkaniu była obecna rodzina artysty
(fot. Maria Eichler)
Dzięki pomysłowi Centrum Kultury i Biblioteki w Brusach w Chacie Kaszubskiej w Jagliach, tuż obok domostwa, gdzie mieszkał wybitny twórca ludowy, spotkali się w jego urodziny bliscy, przyjaciele i znajomi, samorządowcy i ci, którzy z nim współpracowali.
Po obejściu Chełmowskiego oprowadzili gości "Zaboracy" w anielskich przebraniach i Danuta Miszczyk, szefowa stowarzyszenia z "Księgą życia i śmierci człowieka" napisaną i namalowaną przez mistrza z Jaglii. Wokół tej księgi snuły się wątki programu artystycznego "Zaboraków". Czytali jej fragmenty, ilustrując je kaszubskimi pieśniami. Wszystko na tle portretu Chełmowskiego, pustej sztalugi i krzesła, na którym położono różę. Tuż obok był stołek i narzędzia, których już nigdy pan Józef nie weźmie do ręki...
Przeczytaj również: Józef Chełmowski nie żyje. To wielka strata dla kultury
- Cieszę się, że jest tu z nami pani Jadwiga, żona Józefa Chełmowskiego - mówił burmistrz Witold Ossowski. - Że jest rodzina pana Józefa. Dzisiaj mamy wobec niego wielki obowiązek, żeby jego twórczość nadal żyła. Żeby czerpały z niej następne pokolenia. A pana Józefa trzeba wciąż odkrywać na nowo.
Córka twórcy dziękowała wszystkim za obecność: - Tata się cieszył, jak byli goście - mówiła. - Wszystkich traktował jednakowo, czy biednych, czy bogatych, wykształconych i nie.
- Dla mnie był człowiekiem wielkiego formatu - wspominał ks. prałat Zdzisław Wirwicki. - Głębokiej wiary i swoistego spojrzenia na naukę o aniołach. Niech pozostanie w naszych sercach.
- Pisał, malował, budował machiny do latania - wyliczał Władysław Czarnowski. - Piętrowym rowerem jeździł do pracy. Często się spotykaliśmy, razem zakładaliśmy Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie, jeszcze w przeddzień śmierci byłem u niego w związku z publikacją o bożych mękach na Kaszubach.
- Ostatnio zrobił tarczę "medyczną" dla naszego bractwa kurkowego - wspominał Bernard Andrzejczak. - Maksymę "Primum non nocere" na odwrocie przetłumaczył po swojemu "Pierwszy - nie szkodzi".
- To wyjątkowy twórca i wyjątkowa twórczość - chwaliła dyrektorka muzeum w Chojnicach Barbara Zagórska. - Trzeba zrobić wszystko, by ją zachować dla naszego regionu.
- Łatwo nawiązywał kontakt, był bardzo serdeczny - mówił Kazimierz Ostrowski. - Miał wielu przyjaciół.
- Także młodych - podkreślała Anna Orlikowska, dyrektorka Centrum Kultury. - Kiedy jak szaleni biegali pomiędzy jego ulami, on nic sobie z tego nie robił...
Czytaj też: Nowe rondo w Chojnicach dla prymasa czy dla artysty?
- Zrobimy wszystko, by Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie ogłosiło Rok Józefa Chełmowskiego - zapowiadała Janina Kosiedowska, szefowa ZK-P w Chojnicach.
Stanisław Kobus opowiadał, jak to pan Józef stróżował w "Lesie" i strugał tam świątki. Janina Głomska zadedykowała mu wierszyk, a Mariola Rodzeń podkreślała, że Chełmowski nie bał się kamery. Zbigniew Gierszewski zapowiadał, że Zaborskie Towarzystwo Naukowe będzie chciało utworzyć szlak jego imienia. A Krzysztof Gradowski podsumował. - Chełmowski bije na głowę Nikifora, ten przy nim wysiada!