Chwile grozy przeżyli niżańscy policjanci, gdy w niedzielę przed wieczorem przyjęli zgłoszenie o małym dziecku znajdującym się na zewnętrznym parapecie okna.
- Było po godzinie 18, gdy do komendy policji weszła kobieta. Powiedziała, że w bloku, który znajduje się w pobliżu komendy, zauważyła kilkulatka, który chodzi po parapecie. Błyskawicznie na pomoc ruszyli policjanci z patrolu interwencyjnego oraz zastępca komendanta powiatowego nadkomisarz Jarosław Zych, który w tym czasie był na dyżurce - informuje komisarz Anna Kowalik, oficer prasowy policji w Nisku.
Dwoje funkcjonariuszy pobiegło do mieszkania. W tym czasie komendant stanął pod oknem, by asekurować dziecko w razie upadku z wysokości pierwszego piętra. - Mówił do chłopca, żeby powoli wszedł do mieszkania. Chłopczyk na szczęście posłuchał. Pchnął przymknięte okno i chwilę po tym był już w środku - relacjonuje rzecznik policji.
Policjanci, którzy weszli do mieszkania obudzili ojca, który miał opiekować się dziećmi. Jak ustalono mężczyzna wrócił z pracy i zmęczony zasnął. Funkcjonariusze potwierdzili, że był trzeźwy. Matka w tym czasie była na zakupach.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Te imiona kiedyś były obciachem, a teraz biją rekordy popularności

ZOBACZ TAKŻE: Flesz – pszczoły wymierają grozi nam głód
v1">
Źródło: vivi24
