Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nocą bądźmy zdrowi (sonda)

Maria Eichler
Fot. Tomasz Wilczkiewicz
Lekarze pierwszego kontaktu nie opiekują się nami jak należy - potwierdziła odczucia większości pacjentów Najwyższa Izba Kontroli.

Jak nas leczą?

Jak nas leczą?

Każdy z nas chciałby się leczyć u doktora Judyma. Porozmawiajmy jednak o szarej rzeczywistości. Czy lekarze pierwszego kontaktu w Państwa przychodni są dostępni? Zawsze gotowi pomóc? Czy zajmują się chorymi jak należy?

Czekam na e-maile Maja Erdmann
[email protected]

Izba skontrolowała kilkadziesiąt przychodni w całym kraju. Wyniki nie są również zaskoczeniem dla Marioli Tuszyńskiej, rzecznik praw pacjenta przy NFZ w Bydgoszczy.

Leczenie "na oko"
- Najczęściej pacjenci skarżą się, bo nie mogą wyegzekwować od lekarzy pierwszego kontaktu opieki nocnej i świątecznej - mówi Tuszyńska. - Jeśli źle się poczują po godzinie 18 ciągle dzwonią na pogotowie, zamiast do dyżurującego lekarza w przychodni. Nie ma bowiem odpowiednich informacji na ten temat.

Przez inspektorów NIK, niezbyt dobrze oceniani są również lekarze z przychodni, którzy nie chcą wydawać skierowań na badania diagnostyczne. Chorzy zbyt często mają wrażenie, że są leczeni "na oko".

Z wniosków kontroli NIK wynika, że lekarze nagminnie nie wysyłają nas na badania umożliwiające wczesne wykrywanie chorób, które są najczęstszą przyczyną zgonów. A to właśnie lekarz pierwszego kontaktu powinien zadbać o profilaktykę zawałów, czy chorób nowotworowych.

Bez konsultacji
Trudny jest również sam dostęp do lekarza pierwszego kontaktu - godziny i daty wyznacza bowiem rejestratorka, która nie ma zielonego pojęcia, czy pacjent powinien być przyjęty natychmiast czy może na wizytę poczekać.

Zgodnie z założeniami reformy lekarz rodzinny i podstawowej opieki zdrowotnej powinien być przewodnikiem po systemie służby zdrowia, nadzorować leczenie, konsultować się ze specjalistami, a w razie potrzeby pomóc choremu. Nie tylko wypisać skierowanie, ale i znaleźć odpowiedniego fachowca. Ich zadaniem ma być dopilnowanie żebyśmy wtedy, gdy korzystamy z porad wielu specjalistów, nie łykali zbyt wielu leków. Ale według NIK wielu lekarzy nie można uznać za pomocnych pacjentowi przewodników.

- Niestety, tak to już jest - są lekarze świetni, przyjaźni pacjentom, oddani swojej pracy i tacy, którzy nie są zadowoleni i nic nie robią, by chorego traktować jak należy - podsumowuje Mariola Tuszyńska. - Widać to po liczbie telefonów ze skargami do naszego biura.

Typowa sytuacja
- Chciałbym, żeby leczył mnie ten lekarz, który dobrze zna mnie i moje problemy zdrowotne - mówi Joanna Marczuk, zapisana do jednej z bydgoskich przychodni. - Tu natomiast nie ma takiej możliwości. Co chwila ktoś na urlopie, a zastępujących interesuje tylko czy mam kaszel, albo czy wypisać mi zwolnienie.

Tak jak pacjenci z wielu innych przychodni, pani Joanna nigdy nie usłyszy od lekarza, który ją badał "na grypę", propozycji badań profilaktycznych, czy przypomnienia o wizycie u ginekologa, bo trzeba zrobić cytologię.

- Mój lekarz jest bardzo dobry - twierdzi natomiast Justyna Ziółkowska, która korzysta z usług praktyki lekarzy rodzinnych w Koronowie. - Nigdy nie miałam problemu z uzyskaniem porady, czy informacji o trwających właśnie badaniach profilaktycznych. Nie wiem dlaczego inni tak się skarżą na swoje przychodnie. Wszystko zależy od tego, jak lekarze podchodzą do swojego zawodu. Z pasją, czy tylko dla pieniędzy. To łatwo można wyczuć, a medyka łatwo zmienić na lepszego.

Ta różnica
Dr Sławomir Czachowski, konsultant wojewódzki ds. medycyny rodzinnej, twierdzi, że wyniki kontroli NIKą w lekarzy rodzinnych. - Co innego lekarz, który akurat skończył specjalizację lekarz rodzinny, a co innego na przykład anestezjolog, który pracuje w przychodni jako lekarz ogólny - wyjaśnia. - Rodzinny jest przygotowany do realizowania idei bycia opiekunem i przewodnikiem dla pacjenta. Lekarz ogólny nie, no chyba, że ma do tego jakieś wrodzone zdolności. Nie wiem, ilu lekarzy z tych skontrolowanych było specjalistami w naszej dziedzinie. Nie mogę więc odnieść się do wyników kontroli.

Instytucja lekarza rodzinnego nie jest wyszczególniona w katalogu usług medycznych kontraktowanych przez NFZ. Jest tylko opieka podstawowa. W jej ramach każdy medyk z przychodni może mieć pod opieką nawet 2,5 tysiąca osób. Za każdego dostaje 90 złotych rocznie.

To są ich obowiązki
Gdy wprowadzano reformę służby zdrowia zakładano, że opieka zdrowotna ma się opierać na sieci indywidualnych i grupowych praktyk lekarzy rodzinnych. Lekarze mieli analizować problemy zdrowotne pacjenta, prowadzić działania profilaktyczne i jak najbardziej "zbliżyć się" do niego. Lekarz miał być koordynatorem całego procesu leczenia w każdej dziedzinie medycyny. 80 procent chorób miała być leczona właśnie w przychodni, do której pacjent ma najbliżej.

* Zapraszamy do głosowania w sondzie i udziału w dyskusji na forum internetowym Gazety Pomorskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska