- To był drewniany budynek mieszkalny zamieszkały przez trzy osoby - mówi młodszy brygadier Henryk Koźlewicz. - Zgłoszenie do nas wpłynęło krótko po północy. Okazało się, że budynek był cały w ogniu. Był zamieszkały przez trzy osoby, które go same opuściły. Niestety, jeden z nich, mężczyzna w wieku 46 lat doznał ciężkich poparzeń ciała, rzędu 80 proc.
Zagrożony był sąsiedni budynek. Prądy wody podawano na palący się budynek jak i ten bezpośredni. Udzielono też pomocy poparzonemu mężczyźnie.
Płonący budynek uległ całkowitemu zniszczeniu, a sąsiedni ma uszkodzoną elewację i popękane ściany.
Akcja gaśnicza trwała sześć godzin. Pożar gasiło 20 zastępów jednostek państwowej i ochotniczej straży pożarnej, łącznie 36 ratowników. Przyczyna pożaru jeszcze nie jest znana.
Pożar prawdopodobnie powstał w części poddasza, gdzie mieszkał poszkodowany 46-latek, jego krewni byli na parterze.
Emerytury dla matek. Sprawdź, o co w tym chodzi!
