Superjacht "Ragnar" ma 68 metrów długości i należy do Władimira Strzałkowskiego, byłego agenta KGB i bliskiego przyjaciela Władimira Putina. Statek zacumował w Narwiku, by zatankować.
- Chcemy wypłynąć z Narwiku. Chcieliśmy ruszyć już w zeszłym tygodniu, ale żaden dostawca nie chce sprzedać nam paliwa, więc utknęliśmy - powiedział lokalnym mediom kapitan luksusowego jachtu, Rob Lancaster. Dodał zarazem, że on i załoga są teraz narażeni na "rażącą dyskryminację". - Jesteśmy zachodnią załogą z 16 osobami na pokładzie. Nie mamy nic wspólnego z właścicielem łodzi - powiedział lokalnym mediom.
Lancaster kontaktował się z wszystkimi dostawcami paliwa w Narwiku, wszyscy odmówili zatankowania "Ragnara". - Lokalni dostawcy mówią tylko, że nie chcą nam sprzedawać. Oświadczamy, że nie znajdujemy się na liście sankcyjnej, że pływamy pod banderą Malty i nie jesteśmy załogą rosyjską. Ale nikt nie chce nas słuchać - żali się kapitan.
- Dlaczego mamy im pomagać? Mogą wiosłować do domu lub używać żagli - powiedział Sven Holmlund, jeden z lokalnych przedsiębiorców, który odmówił dostawy paliwa.
Właściciel jachtu - Władimir Strzalkowski - miał w latach 80. służyć w wywiadzie KGB w Petersburgu, razem z Władimirem Putinem. W późniejszych latach pełnił w Rosji szereg eksponowanych funkcji - był m.in. wiceministrem gospodarki oraz prezesem międzynarodowej firmy wydobywczej Norilsk Nickel. Od 2018 roku jest prezesem rosyjskiego klubu piłkarskiego Dynamo Moskwa.
Źródło: nettavisen.no
