MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Notecianka Pakość bliżej utrzymania. Bardzo trudna sytuacja Unii Janikowo

(dm)
Pakościanie (białe koszulki) walczyli w Brodnicy do końcowych minut.
Pakościanie (białe koszulki) walczyli w Brodnicy do końcowych minut. fot. Marek Kaśków
W sobotę jeden z zespołów z powiatu inowrocławskiego pożegna się z rozgrywkami. Po przedostatniej kolejce nie ma już matematycznych możliwości, aby obydwa nasze zespoły (Notecianka i Unia) zachowały trzecioligowy byt.

Sparta Brodnica - Notecianka Pakość 0:1

W czwartej lidze w przyszłym sezonie grać będzie Unia lub Notecianka albo nawet obydwie drużyny.

Pakościanie musieli się bardzo napracować, aby wygrać w Brodnicy (1:0). - W pierwszej połowie inicjatywę mieli rywale, choć i my mieliśmy dwie dogodne okazje do zdobycia bramek - mówi Michał Nadolski, trener Notecianki. - W pierwszej sytuacji Kamil Kala strzelił za mało precyzyjnie. W drugiej Arkadiusz Nowicki był faulowany w polu karnym przez bramkarza Sparty, ale arbiter nie podyktował jedenastki.

Po przerwie goście atakowali z ogromnym animuszem. - Końcowe minuty były bardzo nerwowe. W ostatniej akcji regulaminowego czasu gry Damian Tofil przyjął piłkę w polu karnym, zamknął oczy i silnie uderzył. Futbolówka ku naszej uciesze zatrzepotała w siatce. Trzy punkty przybliżają nas do utrzymania się w rozgrywkach.

W sobotę pakościanie podejmują Polonię Leszno. Spadkowicz z Wielkopolski wygrał cztery ostatnie mecze. - Nie lekceważymy przeciwników. Wygrana w Brodnicy spowodowała, że teraz wszystko zależy od nas. Nie musimy patrzeć na wyniki innych spotkań. Zwycięstwo nad Polonią zapewni nam trzecioligowy byt - podkreśla Nadolski. - Chcemy i musimy wygrać. W przypadku remisu lub porażki, pakościanie muszą liczyć, że sobotnich potyczek nie wygrają ekipy z Kobylina i Janikowa.
Unici nie sprostali Piastowi (0:1) w meczu o przysłowiowe sześć punkt. Spadli na dwunaste miejsce w tabeli. - Walczyliśmy bardzo ambitnie. Zasłużyliśmy przynajmniej na remis. Arkadiusz Dereżyński uderzył z rzutu wolnego w poprzeczkę, a Krzysztof Łożyński strzelił w słupek - wylicza Artur Polehojko, trener Unii.

Przy stanie 0:1, janikowianie doprowadzili do wyrównania. - Sędzia dopatrzył się pozycji spalonej Łożyńskiego. Według nas bramka zdobyta przez Krzysztofa była prawidłowa - zaznacza Polehojko.

Mecz zakończył się pechowo dla Piotra Hadasia, który złamał nos. Natomiast Maciej Kot narzeka na uraz mięśnia dwugłowego.

- Nasza sytuacja kadrowa jest trudna, ale jedziemy do Kleczewa po zwycięstwo - dodaje szkoleniowiec Unii. -Zdajemy sobie sprawę, że o trzy punkty będzie ciężko. Ponadto musimy liczyć na przegrane Piasta i Notecianki.

Janikowianie utrzymają się w trzeciej lidze w przypadku wygranej z Sokołem oraz remisów lub porażek drużyn z Pakości i Kobylina.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska