Pan Jan (imię zmienione, właściwe personalia do wiadomości redakcji) z Włocławka trafił kilka dni temu do lekarza rodzinnego w Miejskim Zespole Przychodni Specjalistycznych. - Należę do tej placówki od dawna - opowiada mężczyzna. - Dotąd lekarz wystawiał mi recepty na leki, które biorę na choroby przewlekłe. Tym razem stało się inaczej. Z gabinetu wyszedłem nie z receptami, a czterema skierowaniami do specjalistów. Na pytanie - dlaczego, medyk powiedział, że to skutek ustawy refundacyjnej.
Przeczytaj także:Nowy dyrektor Kujawsko-Pomorskiego NFZ: Nie będę chował głowy w piasek
Nasz Czytelnik twierdzi, że próbował zarejestrować się do specjalistów, ale terminy są odległe. Przykład pierwszy z brzegu - w szpitalu im. Biziela w Bydgoszczy na wizytę do okulisty pacjenci poczekają do stycznia, ale 2013 roku! Niewiele krótsza kolejka obowiązuje w przypadku poradni endokrynologicznej czy diabetologicznej (ogonek sięga już przełomu października-listopada 2012).
Dopiero na drugi kwartał rejestruje też szpital im. Jurasza.
Kto leczy najlepiej w regionie? Zdecyduj!
Tymczasem rozporządzenie dotyczące przedstawiania przez pacjentów zaświadczenia od specjalistów obowiązuje od 2008 r. Jednak, jak twierdzą sami lekarze, dopiero ustawa refundacyjna wymusiła na nich obowiązek respektowania prawa. Bo przepisując np. kardiologiczny lek refundowany osobie nieuprawnionej czyli takiej, która nie choruje na serce, będzie musiał za niego zapłacić.
Barbara Nawrocka, rzecznik regionalnego oddziału NFZ przekonuje, że obowiązujące od trzech lat rozporządzenie nie przyczyniło się do żadnych kar. - Lekarze demonizują problem - komentuje.
Ale innego zdania są medycy, którzy uważają, że wymóg zaświadczenia jest nietrafiony i komplikuje życie pacjentom. - Przecież lekarze rodzinni mają duże kompetencje - mówi Waldemar Gadziński, dyrektor Przychodni Łomżyńskiej w Bydgoszczy. - A w razie jakiejkolwiek wątpliwości sami kierują chorego do specjalisty.
Kliknij tutaj, by zobaczyć aktualną listę leków refundowanych