- Rząd wstrzymał finansowanie ogólnopolskiego programu. My się z tym nie zgadzamy. Stąd nasza propozycja, aby taki program realizować na poziomie lokalnych samorządów. Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie jest to główne zadanie, jakie mają one do wykonania, ale sytuacja jest wyjątkowa - mówił podczas konferencji prasowej zorganizowanej pod inowrocławskim placem zabaw "Miś" Michał Stasiński, poseł Nowoczesnej.
- Odbieranie nadziei na macierzyństwo jest nieludzkie i bezduszne - dodawała Agnieszka Skrzypczyk, członek zarządu Nowoczesnej.
Przedstawiciele ugrupowania szacują, że w Inowrocławiu około 50 par rocznie korzysta z metody in vitro. Koszt leczenia, to 5 tys. zł od pary. Miasto w swym budżecie powinno więc zabezpieczyć co roku 250 tys. zł.
- Dla miasta z 230-milionowym budżetem nie jest to jakaś wygórowana kwota - zauważył Maciej Zieliński, przewodniczący inowrocławskich struktur Nowoczesnej.
Jak wspomnieliśmy, przedstawiciele ugrupowania przygotowali już projekt uchwały o finansowaniu przez samorząd Inowrocławia leczenia bezpłodności metodą in vitro. Rozpoczęli też akcję zbierania podpisów poparcia dla tej inicjatywy. Aby uchwała trafiła na sesję Rady Miejskiej, poprzeć ją musi przynajmniej tysiąc pełnoletnich inowrocławian.
- Jeśli państwo z Nowoczesnej wypełnią wszystkie wymagane statutem warunki, uchwała na pewno trafi na sesję. Osobiście nie jestem przeciwnikiem in vitro. Nie mogę się jednak wypowiadać za całą radę. 250 tysięcy złotych jest poważną kwotą.Dlatego mam wątpliwości, czy samorząd lokalny powinien brać na swoje barki finansowanie in vitro - skomentował Tomasz Marcinkowski, przewodniczący Rady Miejskiej Inowrocławia.