- Niedawno byłem świadkiem wypadku na pl. Hoffmana - mówi Marcin z Torunia. - Kierowca samochodu osobowego wymusił pierwszeństwo przejazdu i uderzył w rozpędzony autobus. Od razu wykręciłem nr 112, żeby wezwać pomoc. Ale niestety po 10 minutach zrezygnowałem, bo nikt nie odbierał. Taka sytuacja zdarzyła mi się nie po raz pierwszy. Kiedy w końcu numery alarmowe zaczną normalnie działać?
Policjant nie odbiera, bo rozmawia
Okazuje się, że powodem takich sytuacji jest zdecydowanie za mała liczba osób obsługujących linię alarmową.
W Toruniu telefony odbiera tylko dwóch policjantów. Jeśli kilka osób jednocześnie próbuje wezwać pomoc, muszą czekać aż jeden z funkcjonariuszy skończy rozmowę.
- Prosimy o wyrozumiałość, bo policjanci codziennie odbierają mnóstwo połączeń, a jest ich za mało do sprawnej obsługi linii - tłumaczy Artur Rzepka, rzecznik toruńskiej policji.
Na zmiany trzeba jeszcze poczekać
Wszystko wskazuje na to, że kłopoty z połączeniami zostaną rozwiązane. Trwają bowiem przymiarki do budowy Centrum Powiadamiania Ratunkowego, które ma usprawnić działanie numeru alarmowego.
- Do końca 2011r. w naszym województwie ma powstać pięć takich ośrodków - mówi Tadeusz Wierzba, szef wydziału ochrony ludności w Toruniu.
Planowane siedziby znajdą się w Toruniu, Bydgoszczy, Inowrocławiu, Włocławku i Grudziądzu. Przy okazji tego przedsięwzięcia ma powstać dodatkowa komórka do obsługi numeru 112.
Zatrudnionych zostanie więcej osób, co skróci czas oczekiwania na przyjęcie zgłoszenia. Nie będzie też problemów w kontaktach z obcokrajowcami.
- Chcemy, aby obsługujący wszystkie linie pracownicy posługiwali się biegle czterema językami - mówi Krzysztof Rządkowski, dyrektor wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego urz ędu wojewódzkiego. - Mam na myśli język angielski, niemiecki, rosyjski oraz hiszpański.
Przypomnijmy, że numer 112 wprowadzony został w 1991 roku, aby ułatwić podróżującym po Europie skorzystanie ze służb ratowniczych bez konieczności zapamiętywania osobnych numerów alarmowych.
Do sprawy wrócimy.