Ową awanturnicą była niejaka Pelasia W. Notatkę z incydentu z jej udziałem warto zacytować w całości:
"Pelasia, jakkolwiek lekkich była obyczajów, jednakże była ambitna, no a przytem kłótliwa i zaczepna. Los zrządził, że przed aresztem policyjnym spotkała się oko w oko z policjantem Adolfem W. Nie przeraziła się tego, że W. jest największym policjantem w Bydgoszczy i jednem uderzeniem ręki mógłby ją zmiażdżyć na miejscu. Bezczelna kobieta zarzuciła go stekiem takich epitetów, że nie możemy ich ani w streszczeniu powtórzyć. Za to Sąd Grodzki zaaplikował awanturniczej karę 3 miesięcy więzienia".
W grudniu stanął przed sądem także "smutny rekordzista", czyli 43-letni Henryk Wudny, notoryczny kryminalista, który blisko połowę swojego życia spędził za kratkami. W 1934 roku zaliczył... osiemnasty wyrok. Tym razem za kradzież towaru należącego do Feliksa Wrońskiego. Sąd unieszkodliwił pana Henryka na rok. Więcej prasa o nim nie wspominała.
Przeczytaj również: Jak zaczynała się "kariera" bydgoskiego gangstera? Krwawo...
"Kurjer Bydgoski" przyniósł późną jesienią kolejną porcję informacji o Ricie Gorgonowej, bohaterki jednego z najsłynniejszych procesów II RP. Przypomnijmy, Rita Gorgonowa została w 1933 roku skazana za zabójstwo (w nocy z 30 na 31 grudnia 1931 roku) Lusi Zarembianki, córki jej kochanka, której wcześniej była guwernantką. Tragedia w willi pod Lwowem była przez lata pożywką dla prasy, również brukowej, choć wyrok zapadł na podstawie niejasnych do dzisiaj dowodów i poszlak.
Gorgonowa miała spędzić w więzieniu osiem lat. Osadzono ją w zakładzie karnym w Fordonie. W 1933 roku Sąd Najwyższy odrzucił kasację wyroku, ale w 1934 roku Rita Gorgonowa wystąpiła o przedterminowe zwolnienie z fordońskiego więzienia. Prośbę motywowała ogromną tęsknotą za córkami. "Jedna z córek Gorgonowej, 8-letnia Romusia, wychowuje się u ojca, Zaremby w Warszawie. Drugą "Kropelkę" wziął na wychowanie adw Axer ze Lwowa" - pisał autor notatki sprzed siedemdziesięciu lat.
Podania Gorgonowej nie uwzględniono. Przedterminowe zwolnienie przysługiwało dopiero po odsiedzeniu dwóch trzecich kary, ale jedynie zdyscyplinowanym osadzonym. Zdaniem administracji więziennej Rita Gorgonowa była jedną z najbardziej niespokojnych pensjonariuszek. Miała nieustannie wywoływać kłótnie i zatargi z towarzyszkami niedoli oraz personelem zakładu karnego. Wiadomo, że opuściła ona mury odosobnienia dopiero w 1939 roku, na mocy wojennej amnestii.
Na podstawie historii Gorgonowej nakręcono w 1977 roku film z Ewą Dałkowską w roli głównej. W tym roku córka i wnuczka Rity Gorgonowej zapowiedziały walkę o jej rehabilitację, wskazując na luki w materiale dowodowym.
Prasa opisywała pod koniec 1934 roku także sprawę lokalnego fałszerza - 28-letniego mechanika Wacława Olszewskiego. Pracownik zakładu ślusarskiego został oskarżony o podrabianie monet 10-złotowych. W jego mieszkaniu policja znalazła dwie stalowe matryce do wytłaczania monet i kilka jeszcze nie wykończonych egzemplarzy.
Olszewski tłumaczył się naiwnie. Twierdził bowiem w sądzie, że fachu fałszerza chciał się nauczyć, by nawiązać kontakt z prawdziwymi fałszerzami. Później planował wydać ich w ręce policji. Dodał, że sam nie puścił w obieg żadnej monety. Sąd nie dał mu wiary. Mężczyznę skazano na karę dwóch i pół roku więzienia oraz utratę praw obywatelskich i honorowych na pięć lat.
Na koniec krótki opis piramidalnej awantury w jednej z podbydgoskich wsi. Krwawa burda zaczęła się niewinnie, od tańca dwóch parobków, którzy jednakowoż potrącili podczas zabawy niejakiego Mullera, raptusa i awanturnika. Wywiązała się bójka, podczas której Muller schronił się za barem i stamtąd zaczął ciskać w kierunku adwersarzy flaszkami. Jedna tak niefortunnie trafiła jednego z parobków, że padł on trupem na miejscu. Drugi rzucił się z nożem na Mullera i sromotnie go poranił. Obaj trafili przed oblicze temidy. I obu skazano. Parobka na 10 miesięcy, Mullera na półtora roku więzienia.
Czytaj e-wydanie »