Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O jakich sprawach trzeba porozmawiać z dziećmi, zanim same na wakacje ? Przeczytaj wywiad z Supernianią

Rozmawiał: Kuba Zajkowski
Dorota Zawadzka z mężem
Dorota Zawadzka z mężem fot. oko cyklopa
Rozmowa z Dorotą Zawadzką gospodynią "Świata według dziecka" w TVN Style, a dla wielu widzów po prostu Supernianią

- Co pani powiedziałaby, gdyby synowie chcieli pojechać na wakacje z przyjaciółmi jako, powiedzmy, 15-latkowie?
- Mam na tyle zaufania do moich dzieci, że pewnie gdyby chcieli, puściłabym ich. Oczywiście wcześniej objaśniłabym i omówiła wszelkie możliwe zagrożenia. Taka rozmowa jest bardzo ważna.

Nie należy jednak zapominać, że tego typu decyzje trzeba podejmować indywidualnie. Nie ma żadnej reguły ani bariery wieku, po przekroczeniu której można puszczać dzieci same. Wszystko zależy od tego, jakie są. Na przykład, czy kłamią, co powinno być ostrzeżeniem dla rodziców. Kiedyś pewien student opowiedział mi historię. Miał 21 lat i marzył o wyjeździe do Indii. Nie mógł powiedzieć mamie, bo nie puściłaby go. Dlatego zakomunikował jej, że wybiera się na Mazury. Napisał ponad dwadzieścia kartek, dał kumplom, a oni wysyłali je do jego matki w odstępach czasowych. W tym czasie był w Indiach. Wolałabym wiedzieć, że moje dziecko jest za granicą. Jeśli stałoby się coś, wiedziałabym, gdzie lecieć i gdzie szukać pomocy.

- O czym należy rozmawiać z dzieckiem, które jedzie na wakacje ze znajomymi? <,/b>
- Trzeba przypomnieć o tym, na co ma zwrócić uwagę. Młody człowiek w ferworze wrażeń często się zapomina, a w nieznanym mieście wszystko jest nowe. Układ ulic, ruch drogowy. Nie można, jak u siebie na osiedlu, iść na pamięć do przystanku. Podczas wyjazdu trzeba mieć oczy dookoła głowy. Jak mantrę powtarzam dzieciom, żeby uważały na światłach i nie przechodziły na czerwonym. Takie rzeczy trzeba przypominać. Wypadki zdarzają się często dlatego, że człowiek się zagapi.
Za każdy razem mówię synom, że gdy kupią w miejscu publicznym piwo, kawę czy cokolwiek innego i odstawią nawet na chwilę bez opieki, mają tego więcej nie pić. Trzeba wychylić wszystko do końca albo kupić nowe. Kto wie, czy ktoś czegoś tam nie dosypał.

Teraz moja inna obsesja. Należy powtarzać dzieciom do znudzenia, że jeśli pomagają staruszce zanieść bagaż, to tylko pod drzwi! Ani kroku dalej. Pod żadnym pozorem mają nie wchodzić do mieszkania.

Na koniec zawsze dodaję: "Pamiętajcie, że matka was kocha". Oni muszą mieć świadomość, że zanim przyjdzie im coś głupiego do głowy, najpierw mają pomyśleć. Żeby matka po nich nie płakała.

- Trzeba zwracać uwagę na coś jeszcze? ,
- Mój starszy syn jedzie na pierwszą większą wyprawę. Wybiera się z dziewczyną na sześć tygodni do Hiszpanii. Jestem trochę zaniepokojona, bo Paweł nie ma żadnego doświadczenia z wyjazdów zagranicznych. Ktoś, kto mieszka w Polsce, nie ma pojęcia, jak może być w naprawdę dużym mieście. Barcelona, Paryż, Berlin to wciąż inny świat. Na przykład jeśli wysiądzie się dwa przystanki metra dalej, wraca się godzinę na piechotę. Uczulałam go na to.

Boję się świńskiej grypy, więc powiedziałam, że jeśli tylko będzie się gorzej czuł, niech tego nie bagatelizuje, tylko od razu idzie do lekarza. Oczywiście go ubezpieczyłam i dla własnego spokoju sprawdziłam, czy ma aktualne karty studenckie. Umówiłam się też, żeby przynajmniej raz w tygodniu się odzywał.

- Pani młodszy syn również wybiera się gdzieś z dziewczyną albo znajomymi? ,
- Jędrek, który skończył 17 lat, woli wyjazdy zorganizowane. Trzy lata temu Robert znalazł obóz dla miłośników gier RPG i od tego czasu mój młodszy syn co roku jeździ z tą samą ekipą w to samo miejsce. Niedługo znowu będzie biegał z kijem, to znaczy z mieczem po lesie. Lubi to.

Znam kadrę, z którą pojedzie, więc już nie muszę jej sprawdzać. Ale za pierwszym razem dokładnie przyjrzałam się opiekunom. Zawsze chodzę na spotkania informacyjne i wzywam policjantów do autokaru, którym ma jechać moje dziecko, żeby zbadali jego stan techniczny.


- Przede wszystkim taka rozmowa nie powinna się odbywać trzy dni przed wyjazdem, a często tak właśnie jest. Ja z moimi synami planuję wakacje w lutym. Jeśli mówią, że chcą jechać z kumplami, mam czas, żeby ich poznać. To dla mnie ważne. Muszę wiedzieć, gdzie jedzie moje dziecko, gdzie będzie nocowało, czym chce się tam dostać i wrócić.

- O to samo trzeba pytać, gdy dzieci, co jest ostatnio modne, chcą nocować u znajomych?
- Jeśli mam puścić mojego syna, wyprawa ma być odpowiednio przygotowana. Oczywiście to nie może przybierać formy przesłuchania, ze światłem w oczy i pytaniami, ale trzeba poznać szczegóły takiego piżama party. Do kogo nasze dziecko jedzie i gdzie. Musimy znać dokładny adres domu, jakim autobusem tam pojedzie, czym wróci, o której będzie w domu. Należy uczulić dziecko, żeby miało naładowany telefon i poprosić o numer telefonu osoby, z którą będzie. Na wszelki wypadek.

- A czy rodzice powinni się interesować, kto - oprócz ich dziecka - będzie na piżama party?
- Oczywiście! Musimy wiedzieć, czy chodzi o dwie osoby, czy piętnaście, bo to ma duże znaczenie. Im więcej dzieci, tym gorzej, ponieważ głupie pomysły się mnożą. Istotne jest również, czy będą wyłącznie chłopcy, czy także dziewczyny. Gdy jest alkohol, ktoś może wpaść na głupi pomysł, żeby zbadać koleżankę. Takie zachowanie może się wiązać z przekroczeniem granic prawa. Zagrożone są nie tylko dziewczyny. Zawsze powtarzam moi synom, że po pijaku nie tylko oni mogą kogoś skrzywdzić. Mimo że są facetami, też mogą zostać ofiarami.

Zawsze pytam też, czy będą rodzice. Na ogół ich nie ma. Zmieniły się zwyczaje. Teraz młodzież nie odwiedza się w domach, gdy są dorośli. Dzieci umawiają się najczęściej na mieście. Kiedyś było inaczej. Często przychodziły do mnie koleżanki. Siedziałyśmy w jednym pokoju, a za ścianą byli rodzice. Dzięki temu znali moich znajomych nie tylko z opowieści. Obecnie - niestety - bardzo o to trudno.

- Czy rozmawia pani z synami na każdy temat?
- Oczywiście. Moim zdaniem należy rozmawiać z dziećmi o wszystkim. Nie widzę nic niestosownego w pogawędce o środkach antykoncepcyjnych, czy o przyjemności, którą można czerpać z seksu. Z kim nasze dzieci mają o tym porozmawiać? Z kumplem, który wie tyle, co one? Niedawno opublikowano raport Grupy Edukatorów Seksualnych "Ponton" działającej przy Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, czego uczy się w polskich szkołach na lekcjach przygotowania do życia. Podobno najlepiej wykąpać się w occie, bo - rzekomo - jest plemnikobójczy. To daje do myślenia.

W domu nie powinno być tematów tabu. Najtrudniejsza jest pierwsza rozmowa. To my, rodzice, musimy się odważyć, dzieci nie mają takiego lęku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska