Zaleski złożył tę deklarację publicznie, dziesięć miesięcy temu na sesji Rady Miasta.
Pomysł z przenosinami wziął się m.in. stąd, że dwa lata wcześniej o mało nie doszło do tragedii, gdy na skutek nieuwagi pracownika, należącej do PZMotu, stacji do miejskiej kanalizacji przedostały się setki litrów benzyny. W obawie przed wybuchem ewakuowano mieszkańców sąsiednich budynków. Tylko cudem nie doszło do tragedii.
Poprzednie władze miasta w związku z tym przeforsowały uchwałę o przenosinach stacji, na miejski grunt, w okolice Kaszownika. Jednak po protestach działkowców, którzy mieliby sąsiadować z dystrybutorami paliwa, w lutym ub.r. uchwałę anulowano. To wtedy prezydent obiecał, że zrobi wszystko, aby stację przenieść. Nadal jednak tkwi tam gdzie tkwiła, tuż obok kościoła garnizonowego.
_- Składaliśmy PZMotowi propozycje przenosin w okolice wyjazdu w kierunku Bydgoszczy lub Szosy Chełmińskiej, obok Polnej, ale oni upierają się przy lokalizacji w rejonie Starówki. Wkrótce jednak do sprawy jeszcze raz wrócimy - _wyjaśnia Czesława Rudolf, dyrektor magistrackiego wydziału gospodarki nieruchomościami.
Obiecanki cacanki
(pan) Fot. Lech Kamiński

Minęło dziesięć miesięcy a stacja jest tam gdzie była
- Zrobię wszystko żeby ją przenieść - obiecywał prezydent Michał Zaleski mówiąc o stacji benzynowej na placu św. Katarzyny. I słowa nie dotrzymał.